środa, 2 lipca 2014

ZAWIESZAM

Moje drogie!

Długo myślałam nad tym posunięciem i wreszcie się zdecydowałam — zawieszam działalność na blogu do odwołania. Nie wiem co jest powodem potężnego kryzysu weny i niechęci do kontynuowania tej historii — być może wypaliłam się już i brak mi świeżości? Widzę, że każdy kolejny post, który publikowałam miał coraz mniej odsłon i mogę to sobie tłumaczyć tym, że jest lato i skoki nie cieszą się tak wielką popularnością, jak w zimie. Tylko co, jeśli nie to jest powodem? Może to ja? Obniżyłam loty, wiem to doskonale. Nie czuję już klimatu i tego dreszczyku emocji, który towarzyszył mi zawsze podczas pisania o Gregorze. Źle pokierowałam fabułą i niepotrzebnie podnosiłam go z wózka tak szybko. Jestem w kompletnej rozsypce... a najgorsze jest to, że nie mogę oczekiwać pomocy, ponieważ sama jestem sobie panią w tym pseudo-pisarskim żywocie.
Nie chcę, żebyście źle mnie zrozumiały — nie porzucam tej historii, bo doszłam do wniosku, że nikt jej nie czyta. To nieprawda. Wejść jest dużo, bardzo dużo i wciąż mnie to zadziwia, choć ta frekwencja nie uwidacznia się w komentarzach. Pisałam kiedyś, że będę publikować nawet dla jednej osoby i tak bym robiła, tylko, że... nie mam obecnie chęci do kontynuowania. Można to porównać do tego uczucia, gdy niby jest się głodnym, ale nie można nic w siebie wcisnąć, bo organizm odmawia przyjęcia pokarmu. Chcę pisać, wciąż mam to w sobie, ale zasiadając do rozdziału mogę jedynie gapić się w białą stronę writera, ewentualnie sklecić kilka zdań, które nijak nie łączą się w całość. Później się złoszczę i wyzywam po cichu od nieudacznic. Zmęczyłam się tą sytuacją...

Pozdrawiam! Do napisania!