***
Na
początku nie było niczego — ani bólu, ani żadnego czucia —
tak, jakby w miejscu nóg, które przecież widział, pojawiła się
całkowita pustka. Skupiając myśli, z całych sił próbował
nakłonić otumaniony mózg do poruszenia palcami. Mówił
sobie cicho: — Teraz!
Koncentrował wzrok na stopach, aż piekły go
oczy, a między brwiami pojawiała się zmarszczka, zaciskał zęby i spinał się całym ciałem, ale obie kończyny wciąż pozostawały nieruchome. Martwe. Tak strasznie
bezużyteczne.
Zamknęli
go w pokoju — jego dawnej sypialni, która służyła mu, gdy był
młodszy i jeszcze nie tak sławny. Całymi dniami obserwował
znajome ściany, teraz zimne i puste, sterylnie czyste, co
doprowadzało go do szału.
Chcieli,
żeby zwariował — tego był niemal pewien. Nie powiedzieli mu o
niczym — odkąd obudził się po operacji i doszedł do siebie po
raz drugi, nikt z nim normalnie nie rozmawiał. Za towarzystwo miał jedynie
tysiące gniewnych myśli i wózek, na którym przesiadywał długie
godziny, sprzęt niezmiernie zimny i brzydki.
—
Nienawidzę was — szeptał te
słowa pod nosem niczym mantrę, a gorące i tak bardzo niechciane
łzy spływały mu po policzkach. Nie wiadomo, co miał na myśli...
może kierował je w stronę własnych nieruchomych nóg, a może...
całkiem obojętnej rodziny?
W
miejscu, gdzie jeszcze niedawno biło młode, mocne serce, ziała
wielka dziura, po brzegi wypełniona pustką — nie czuł nic oprócz
głębokiej, ciemnej złości i obrzydzenia. Dotarło do niego, że
wszystko to, co go wcześniej otaczało, było iluzją... rodzina,
przyjaciele, narzeczona...
Gdy
rozpoczynała się jego oszałamiająca kariera myślał, że jest
kimś lepszym, skoro wszyscy mu nadskakiwali, a obcy ludzie na jego
widok ściągali czapki z głów, porażeni geniuszem i ideałem jego
ciała. Rodzice
uśmiechali się z dumą, patrząc jak bił wszystkich rywali na
głowę i żaden nie był mu równy. Sponsorzy rozchwytywali go
między sobą, wszyscy chcieli, by nosił na sobie ich reklamy.
Tabuny dziewczyn piszczały na jego widok, a on czuł się bożyszczem
tłumów i nie ukrywał, że bardzo mu to pasowało.
Wystarczył
moment... kaprys losu, a później lawina innych zdarzeń, by znalazł
się na samym dnie, samotny i opuszczony. Czy chciał jeszcze wracać na szczyt? Czy mógł?
Przychodzili
do jego pokoju bardzo często — oni, psychologowie. Przeważnie
byli to mężczyźni w średnim wieku, dziwnie ubrani i w okularach o
grubych szkłach. Mierzył ich nieufnym spojrzeniem pełnym nienawiści, bo na takie wizyty było jeszcze zbyt wcześnie, a niewidzialne rany krwawiły bardziej, niż te, które miał na pokiereszowanych nogach. Komuś bardzo zależało, by jak najszybciej przywrócić go do psychicznej równowagi.
Przypominali mu o ojcu, ci dystyngowaniu panowie — ojcu, który w jednej chwili zmienił się z mentora i ideału w pazernego złodzieja, sprzedającego własnego syna za szeleszczącą walutę i brudne czeki.
Wrzeszczał i miotał się jak zwierzę zamknięte w klatce, a oni rezygnowali z misji i czym prędzej opuszczali pokój, szepcząc, że dla niego nie ma już ratunku. Zostawał sam, a wtedy znów zamykał się w szczelnych granicach własnego umysłu.
Przyszła pora na starszą kobietę — usiadła przed nim, siwowłosa i uśmiechnięta. Dotknęła jego dłoni, na co zareagował bardzo gwałtownie. Wybiegła na zewnątrz, przyciskając drżącą dłoń do spłonionego policzka. Musiało boleć, co przyjął z obojętnością — ciekawe jak wytrzymałaby ból, który trawił go od środka. Uderzył ją, bo ośmieliła się go dotknąć, a on tak bardzo nienawidził dotyku damskich dłoni odkąd... dowiedział się, że kobiety to zło. Były jak jego matka, fałszywe i przebiegłe. Były jak Sandra... zmienne i niewarte zaufania.
Tego dnia, gdy jego życie uległo nagłej zmianie na lepsze, siedział jak zwykle w samotności, choć za towarzystwo miał swojego laptopa — ktoś przyniósł go kilka dni wcześniej i zostawił na biurku.
Nie zastanawiał się długo i wyszukał potrzebne informacje w sieci. Wypadku nie pamiętał, ale chciał zobaczyć go oczami innych. Wiedział, że wciąż jeszcze był w tamtym momencie gwiazdą mediów, może nawet bardziej, niż wcześniej.
Odtworzony filmik sprawił, że zapłakał gorzko, choć wstydził się własnej słabości i czym prędzej wytarł oczy. To było... nieprawdopodobne, jak upadek ptaka, który stworzony, by lecieć, spada nagle z nieba bez większej przyczyny i wbrew naturze.
Obserwował własne nieruchome ciało upadające na zeskok niczym kukła, wygięte ręce, plamę krwi na śnieżnobiałym podłożu... Najgorsza była cisza, która trwała aż do końca nagrania — ci ludzie myśleli, że nie przeżył.
Wciąż jeszcze łkał cicho, gdy usłyszał skrzypienie drewnianych schodów — ktoś nadchodził. Zamknął pokrywę laptopa, by nikt nie mógł ujrzeć jego łez i słabości. Nie mieli prawa, by go nachodzić, skoro tyle razy oznajmiał głośno, że chciał być sam.
Kroki były cichutkie, zupełnie inne, niż słyszał zazwyczaj. To był ktoś obcy. Zjeżył się cały, wbijając płonący złością wzrok w ciemność, by przyzwyczaić oczy — ktokolwiek to był, powinien zwiewać jak najszybciej.
Rozległ się potężny huk, a on sapnął z irytacją, bo nie wiedział co się działo. Kobieta krzyknęła głośno, a jej spazmatyczny oddech zaszumiał mu w uszach. Znów przysłali mu kolejną zbędną psycholożkę! Powoli miał już tego wszystkiego dosyć — po co ten cyrk? Równie dobrze mogli całkowicie o nim zapomnieć i pozwolić mu umrzeć w samotności, skoro i tak już do niczego się nie nadawał!
Odezwał się najbardziej gniewnym tonem, na jaki było go stać, a niewidoczna postać przedstawiła się jako Lena. Nieśmiało, cicho... zupełnie nie tak, jak się spodziewał. Jej głos... coś w tym głosie go poruszyło. Dotknął miejsca na piersi, pod którym zabiło mocniej jego serce. Uniósł brwi, zaciskając drugą dłoń na poręczy wózka. Wyrzuć... odepchnij... niech ucieka... — te myśli kłębiły mu się w głowie.
Kazał jej się wynosić. Panował nad sobą na tyle, by nie wrzeszczeć. Coś go powstrzymywało, nawet, gdy ośmieliła się znów przemówić — użyła jego imienia, a na ten dźwięk znów załomotało mu w piersi.
Nie, nie, nie... nic nie poczuł, choć może jednak... tylko złość i... strach? Zupełnie niespodziewanie chwycił pierwszą lepszą rzecz, którą miał pod ręką, a była to miseczka z zimną, obrzydliwą zupą i rzucił w przestrzeń. Głośny trzask dał mu satysfakcję, lecz już po chwili ta nieznośna kobieta znów zabrała głos.
— Owsianka? — szepnęła, nie ukrywając zdziwienia.
— Kazałem ci się wynosić! — ryknął, kompletnie tracąc nad sobą panowanie.
Musiała się przestraszyć, bo już po chwili mignęło mu światło wpadające przez szczelinę uchylonych drzwi. Jedynie przez ułamki sekund mógł dostrzec zarys jej sylwetki — raczej niska, całkowicie przeciętna. Twarzy nie widział. Nie miał pojęcia kto to mógł być, ale nie sądził, że przysłano ją, by siłą wdzierała się do jego poranionej głowy. Mógłby zgnieść ją niczym natrętną muchę. Mógł zniszczyć, gdyby zbliżyła się zanadto — wciąż był wielkim Gregorem, choć obdartym z godności.
Wszystko powróciłoby do szarej normalności, gdyby nie jego szybko bijące serce — nie dopuszczał do siebie takiej myśli, ale podświadomie wiedział, że to właśnie ten głos go zainteresował i po cichu zaczynał żałować własnej nerwowej reakcji, po raz pierwszy od wielu, wielu dni.
Postać wróciła, gdy po raz kolejny katował się oglądaniem własnego upadku. Nie krył się z tym, choć doskonale wiedział, że podeszła bliżej i zaglądała mu przez ramię. Tak bardzo chciał się odwrócić, bo był ciekaw jej twarzy — czy była stara, czy młoda?
Nie odwracał się, ponieważ łuna bijąca od ekranu ukazałaby jego oblicze, a nie był gotów na obnażenie się do tego stopnia przed kimś obcym, choć posiadającym głos, który poruszał dziwne, wcześniej martwe struny w jego wnętrzu.
Chciał z nią porozmawiać, ale chyba onieśmielała ją panująca wokół ciemność. Mówił do niej, by choć przez chwilę ją słyszeć. Targały nim sprzeczne uczucia, co było nowością, bo przez długi okres czasu odczuwał jedynie złość i zupełną pustkę.
Pragnął zobaczyć jej twarz, ale to było niemożliwe, bo nie dopuszczał do siebie światła, a gdyby to zrobił, musiałby odsłonić przed nią własną cierpiącą duszę, na co nie był jeszcze gotowy.
LENA
*******
Pozwoliłam
sobie prawdziwie zatonąć w jego ramionach po raz pierwszy — ten
pocałunek był głęboki, napędzany jego tłumioną złością i
moim widocznym strachem. Drżałam, gdy zachłannie zgniatał moje
wargi swoimi, a całe ciało było doskonale świadome tego, że był
nieobliczalny.
Oparłam
dłonie na jego barkach, zamierzając go odepchnąć, choć tak
naprawdę chciałam przyciągnąć go bliżej i pozwolić mu na
wszystko — to, że był zdrowy i sprawny całkowicie zawróciło mi
w głowie.
Ścisnęłam cienki materiał, pod którym czułam ciepło jego skóry i
pracujące mięśnie ramion, gdy obejmował mnie mocniej. Przymknęłam powieki, wędrując niecierpliwymi palcami w górę jego karku, by wreszcie wsunąć je we włosy, na co zareagował cichym pomrukiem. Mogłam prosto i otwarcie przyznać, że po tak długim czasie uciekania przed wszelkimi fizycznymi kontaktami, tego mi było trzeba...
— Jesteś
dla mnie ważna — odezwał się nagle zdyszanym głosem, przyciskając usta do mojego ucha, a ja szeroko otworzyłam oczy. — Pamiętaj o tym, cokolwiek by się
działo.
Nie miałam pojęcia o co mogło
mu chodzić, ale pokiwałam głową na zgodę. Spojrzał mi głęboko
w oczy, szukając zrozumienia, a później delikatnie, choć stanowczo się odsunął — dopiero wtedy przypomniałam sobie, że nie byliśmy
w pomieszczeniu sami.
Thomas
właśnie podnosił się z podłogi, a jego twarz wyrażała
mieszaninę uczuć — od zaskoczenia do krańcowej złości. Szyję
miał siną, pod skórą wykwitały czerwone plamy, a z dolnej wargi
lała mu się krew. Musiał przygryźć ją, gdy walczył o oddech.
—
Chciałeś mnie zabić? —
spytał zdumiony, patrząc na Gregora. — Wiedziałem, że jesteś kłamcą, ale nie sądziłem, że aż takim wariatem!
Czekałam
na jego reakcję, gotowa do interwencji. Nie chciałam, by znów
rozgorzała między nimi walka, bo tym razem bałam się, że Gregor
mógłby zrobić coś znacznie gorszego.
—
Chciałem! — krzyknął,
wykrzywiając twarz w dziwnym grymasie, a ja pokręciłam głową, bo
wyglądał jakby rzeczywiście był szalony. Zniknął gdzieś ten czuły facet, który jeszcze minutę wcześniej namiętnie mnie całował. — Dziwisz mi się? Co byś zrobił,
gdybym to ja regularnie stukał twoją panienkę?
Łamał
mu się głos i widać było, że pomimo całego chłodu, jaki
prezentował, ich zdrada zraniła go bardzo głęboko. Stojąc tam,
miałam dziwne wrażenie nierealności zaistniałej sytuacji — nie
mogłam uwierzyć, że byłam świadkiem takich wydarzeń, choć z
doświadczenia wiedziałam już swoje.
Zagryzłam
wargę, bo było mi szkoda Gregora, gdy tak dygotał obok mnie,
targany potężnymi emocjami. Wszystko stało się tak nagle —
zdrada Sandry, ujawnienie jego wielkiego i niezrozumiałego kłamstwa
— a ja chciałam jak najszybciej zostać z nim sam na sam, by
wszystkiego się dowiedzieć. Nareszcie!
Właśnie dotarło do mnie, że nigdzie nie widziałam blondyny, gdy usłyszałam
donośne prychnięcie Thomasa, więc skupiłam na nim całą swoją
uwagę. Minę miał prześmiewczą, gotował się do jakiejś
ironicznej uwagi. O, nie... nie... nie rób tego, chłopie —
krzyczałam w myślach, ale nie umiałam zmusić się do
wypowiedzenia tych słów na głos.
Zmierzył
Gregora taksującym spojrzeniem, a ja mimo wszystko się zdziwiłam,
bo byłam pewna, że tylko kobiety potrafiły tak robić.
—
Proszę cię... — stwierdził,
zawieszając na chwilę głos. — Nie dałbyś sobie rady z żadną
moją kobietą, skoro nawet nie potrafiłeś porządnie zaspokoić
swojej... Musiała...
Nie
dokończył kwestii, a jego głos utonął w mieszających się
okrzykach — moim i Sandry, która właśnie wbiegła do pokoju. Gregor ryknął donośnie i wiedziałam
już, że nadchodziła powtórka z rozrywki.
Rzuciłam
się ku jego plecom, by powstrzymać go przed natarciem na Thomasa, a
Sandra skopiowała moje ruchy, więc w tamtym momencie wkładałyśmy
całe swoje wątłe siły w odciąganie od siebie dwóch
rozwścieczonych facetów.
Objęłam
go w pasie, bardzo mocno, choć ręce drżały mi ze strachu. Szarpał
się, jakby całkowicie nieświadomy tego, że to ja go trzymałam, a
nie jakiś niewidoczny wróg.
—
Gregor, błagam! —
zaskomlałam, przytulając policzek do jego żeber. — Uspokój się, słyszysz? To nie twoja winaaa...
Nogi
ślizgały mi się po gładkim podłożu, silna wola słabła, a zęby
zacisnęłam tak mocno, że pod powiekami zobaczyłam gwiazdki.
Słyszałam okrzyki Sandry, która mocowała się z Thomasem, nerwowe
stękanie Gregora i powarkiwanie jego rywala. Musieli sztyletować
się wzrokiem.
—
Tak, bo to wszystko twoja wina, ty... —
wydarła się Sandra, a jej ton stawał się coraz bardziej piskliwy.
—... mała, wstrętna pijawko!
Podniosłam
głowę, by na nią spojrzeć, a Gregor nagle znieruchomiał w moich
ramionach, więc prawie runęłam na podłogę. Wyprostował się,
ujmując mnie za łokieć i przytrzymał.
—
Mówisz do mnie? — warknęłam
zdumiona, nieświadomie robiąc krok w ich stronę.
Zauważyłam,
że Thomas przestał się szarpać, ale on dla odmiany nawet nie
dotykał swojej... kochanki. Stał obok, oddychając głęboko i
wyglądał jakby było mu słabo.
Ciepła
dłoń stanowczo zacisnęła się na moim przedramieniu, by mnie
powstrzymać, a ja nie przerywałam kontaktu wzrokowego z blondyną,
która wyglądała na nieźle wkurzoną.
—
Jasne, że do ciebie. Widzisz
tu jakąś inną pijawkę?
Jej
głos... ten ton... zaniemówiłam na chwilę z oburzenia — jak
mnie nazwała? Pijawką? Niby dlaczego? Pomagałam jej narzeczonemu,
podczas gdy ona doprawiała mu rogi i dlatego zasługiwałam na takie
miano? Nawet nie żądałam należnych mi pieniędzy! A to... sucha,
wredna... małpa!
Nie
wiem jak to się stało, ale po chwili ciągnęłam ją za włosy,
wrzeszcząc dziko i popychając nas obie w stronę ściany. Włożyłam
całą swą siłę, by uderzyć jej ciałem w mur, a później
zaczęłam okładać ją dłońmi, bijąc na odlew aż trzaskało.
Chciałam, by bolało ją tak bardzo, jak mnie wcześniej! Wciąż
byłam w głębokim szoku, dopiero chwilę wcześniej próbowałam
powstrzymać Gregora, a tu sama wpadłam w jakiś amok...
—
Lena — odezwał się spokojny
głos, a ja uniosłam się w powietrzu i już po chwili stałam nieco
dalej, nie dosięgając Sandry.
Gregor
zasłonił mnie własnym ciałem, ślizgając się na kawałkach
szkła, które pokrywały całą podłogę. Sandra płakała cicho,
dotykając swojej puchnącej twarzy, a wtedy Thomas podszedł do niej
i nachylił się, by coś jej szepnąć.
Pokiwała
głową i dała się objąć. Wyglądało na to, że postanowili
wyjść z pokoju, a nawet z rezydencji. Ucieszyłam się, bo znacznie
przejaśniło mi się przed oczami, a czerwona furia, którą czułam
jeszcze chwilę wcześniej, zniknęła całkowicie.
Śledziłam
ich wzrokiem, a gdy już prawie dotarli do drzwi, Gregor ruszył za
nimi, wyciągając rękę w stronę swojej byłej. Thomas natychmiast go
zablokował, ale tamten odepchnął jego dłoń z łatwością, jakby
była tylko szmacianą kukłą.
—
Nikomu ani słowa — warknął
blondynce w twarz, przytrzymując ją za ramię. — Nikomu... ani... słowa!
Dokładnie widziałam
jak ugięła się pod wpływem jego wzroku, nawet nie mrugając.
Pokiwała głową, wyswobadzając się z bolesnego uścisku palców i
posłusznie ruszyła za Thomasem, który siłą ciągnął ją ku
wyjściu.
Wciąż jeszcze oddychałam spazmatycznie, jak po biegu, gdy Gregor odwrócił się moją stronę i w kilku krokach zmniejszył dzielący nas dystans. Zatrzymał się, a ja dopełniłam żądania bliskości widocznego w jego wzroku. Objął mnie w talii, gdy ujęłam jego twarz w dłonie, przyciągając go i złożyłam na spierzchniętych wargach delikatny pocałunek. Powtórzyłam pieszczotę tak, jak on wcześniej wobec mnie i dotykałam ustami jego czoła, powiek i policzków, ofiarując ukojenie nerwów. Przymknął powieki i wiedziałam, że cierpiał. Czułam jego ból własnym ciałem i chciało mi się płakać, ale pozostałam silna, bo okazał, że mnie potrzebuje.
Gdy wtulił twarz w moją szyję, oddechem unosząc splątane włosy, przejęłam część ciężaru na własne barki, i nie chodziło o to, że on kompletnie opadł z sił — w tamtym momencie powzięłam ostateczną decyzję, że będzie mógł dzielić ze mną wszystkie pokrętne tajemnice i wyznam mu gotowość na spotkanie z jego demonami, nie ważne jak były duże i straszne.
Opadliśmy na kolana, przyciągając się wzajemnie, jakby od tego zależało nasze życie, między porozwalanymi pucharami i odbijającymi przytłumione światło drobinkami szkła — otaczało nas wszystko, co pozostało po wielkim mistrzu, Gregorze Schlierenzauerze.
No wreszcie, kilka razy dziennie wchodziłam na tego bloga by sprawdzić czy pojawił się rozdział i wreszcie jest :) Czytałam z zapartym tchem i chcę więcej. Czekam na następny i życzę weny bo świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Postaram się, by kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej. Pozdrawiam :*
UsuńW moim umyśle także jest Soczi. Wbiło się i pochłania całkowicie, utrudniając walkę z codziennością. Ale już niedługo, już wkrótce!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Szczególnie pierwsza część jest napisana w sposób tak niezwykły, że aż żal, że się kończy. Powodzenia!
Ja się boję Soczi, drżę na samą myśl o tym, że w niedzielę zasiądę przed telewizorem i to się będzie działo naprawdę! Dobrze, że są te treningi, oficjalne czy nieoficjalne, będę się wgapiać w monitor jeśli będą jakieś relacje i trochę się oswoję :) Dziękuję za komentarz :* Pozdrawiam!
UsuńJeszcze raz nie ma za co :* Piękny rozdział jest wystarczającym podziękowaniem :)
OdpowiedzUsuńCały przebieg zdarzeń w skrócie pokazanych z perspektywy Gregora mnie oczarował,jego uczucia do Leny, do nich wszystkich. Jednak zbierał się w sobie nie umiał chodzić, ale wystarczyło sił w odpowiednim momencie, dobra motywacja czyni cuda.Sandra ty(nie, nie napiszę z dużej litery, kompletny brak szacunku) wstrętna ***** przez nią tyle wycierpiał, a o Thomasie to już nie wspomnę,jeszcze fikał. Ta obita twarz i jego i Sandry i tak nie jest wystarczającą karą. Swoją drogą nie spodziewałam się po Lenie takiej reakcji, po sobie tak, ale nie po Lenie,toż to takie pocieszne stworzenie. Co do wątku Gregora i Leny to jedno wielkie awwwwww, te pocałunki jednocześnie tak namiętne, a i tyle w nich czułości, szukania bezpieczeństwa. Ich relacja jest mmmm... trochę dziwna? On się bronił, ona się broniła, całe szczęście,że Lena się ogarnęła i już nie ucieka, co dziwne po zobaczeniu go w takim amoku.To nie koniec tajemnic mrocznej rezydencji naszego "demonicznego skoczka" (sory musiałam xD) jeszcze zostaje rodzinka. Niech to jego tłumaczenie będzie sensowne, bo mu inaczej coś zrobię chyba, Lena nie daj się puki nie wytłumaczy nie odpuszczaj!
Jakby Cię jeszcze jakaś wizja naszła to chętnie ją zrealizuję wiesz gdzie mnie szukać :P
Buziaki! :*
P.S. dzisiaj coś dodałam :))
Ha ha, ja już Ci pracę wymyślę :P Muszę się tylko rozejrzeć za odpowiednim zdjęciem i zmienić już tą fazę wampirzego Gregora na jakąś inną.
UsuńIch relacja jest dziwna, bo jakby była zwyczajna, to podczas wymyślania zmorzyłaby mnie senność i wstawiałabym rozdział co dwa miesiące :P Lena jeszcze zwieje, bo lubi. Gregor nie mógł chodzić po tym zajściu z Thomasem w szpitalu, a kiedy odkrył, że sprawność powróciła, to już wyjaśni się później :)
Dziękuję za komentarz, a do Ciebie właśnie lecę, bo mam już otwartą kartę z Twoim blogiem. Pozdrawiam :*
Demoniczny skoczek wygrał wszystko! :D Śmieję się z tego już drugi dzień :P
UsuńJezuniu. Jaki cudowny rozdział. Po prostu cudeńko. Opłacało się czekać tyle czasu :D Pierwsza część zwaliła mnie z nóg. Te uczucia w Gregorze, ta wewnętrzna walka z samym sobą. Po prostu genialne. Awwww. A druga część to już jakiś szczyt geniuszu. Morgi taksujący wzrokiem Gregora hahaha. Oj ile ja bym dała, by móc to zobaczyć. No i Lena atakująca Sandrę, po prostu mistrzostwo. Jesteś geniuszem. Życzę ci jeszcze więcej weny i pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na prolog:
http://another-story-about-peter-prevc.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz :* Cieszę się, że rozdział się spodobał. Opowiadanie o Prevcu? Wow, tyle mam tych linków do sprawdzenia, że nie chce mi się nawet z domu wychodzić, cały dzień siedziałabym przy komputerze :P U Ciebie mam do nadrobienia opowiadanie, za które wciąż się zabieram, bo dobre jest :) Pozdrawiam!
UsuńOjejku, moje opowiadanie dobre? Przesadzasz xd No ale jeśli chodzi o nadrabianie, to robi się tego coraz więcej u mnie, więc powodzenia życzę :P
UsuńWiem, czas mnie goni. Nie mogę stwierdzić czy jest bardzo dobre, bo niewiele zdążyłam przeczytać :P Mam ukończony kurs szybkiego czytania, więc dam radę :)
UsuńI już masz znów o jeden rozdział więcej do nadrobienia ;p
UsuńAle w końcu pojawił się Jurij (w bokserkach)
Co ja poradzę, że nudzi mi się w ferie ;p
Ten Gregor jest niesamowity!!!!!!!! Ale z drugiej strony żal mi go. Myślał, że może liczyć na swoją rodzinę, a tu chodziło im jedynie o kasę.... Czy on nie poznał Leny??!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i również życzę, by wena Cię nie opuszczała :**
Pierwsza część rozdziału to retrospekcja poprzednich zdarzeń :) Wtedy po raz pierwszy dopiero usłyszał jej głos. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńJak zwykle na początek wielkie WOW! :D Świetny rozdział. Kocham to opowiadanie. Ale wiesz numer 1 to Zimowe Odcienie ;) Mimo to zaskoczyłaś mnie początkiem. W innej narracji,ale wyszedł Ci bardzo dobrze ;) Ciąg dalszy Thomasa vs Gregora był świetny. Nie wiedziałam,że nasza Lena jest ,aż taka odważna :D Nareszcie Gregor ujawnił swoje uczucia ,podobnie jak u mnie Andi. Ale jak to ci nie zdradzę ;)) Pozdrawiam i weny! ;*
OdpowiedzUsuńPróbuję stosować takie zmienne narracje już od jakiegoś czasu i nie wiem czy to się trochę nie pomiesza. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :*
UsuńWarto było tyle czekać. Lena zaskoczyła mnie swoją odwagą, ale nad wszystko zauroczyła mnie ta chemia między nią a Gregorem. Ty to wszystko pięknie opisałaś, że normalnie jestem zachwycona i nie wiem co jeszcze napisać. Chylę czoła i powiem tylko, że chciałabym choć w maleńkim stopniu pisać tak pięknie jak Ty. Masz niesamowity talent.
OdpowiedzUsuńCzekan na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :)
Dziękuje za komentarz :* Jest mi bardzo miło, gdy czytam takie słowa, ale one są na wyrost i się zawstydzam ;) Pozdrawiam :*
UsuńBoże... świetny rozdział taki emocjonujący, ale ta Sandra to normalnie... aż brak słów myślę że gdybym była na miejscu Leny też bym się na nią rzuciła :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz :* Lena obiła jej trochę facjatę, choć chyba ta pańcia zasługiwała na większe lanie :P
Usuńteż tak myślę :)
UsuńCholera jasna. Czytając to... dzieło jakim jest ten rozdział, czułam jak moje serce normalnie staje. Te emocje, przeżycia, uczucia - coś wspaniałego. A Lena, taka niepozorna, taka nieśmiała a okazało się, że tak naprawdę uratowała Gregora. Jego życie. Wybacz, ale nie jestem w stanie już nic innego napisać.
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią.
Pozdrawiam ciepło i czekam na nowy rozdział,
Amelia :*
Dziękuję pięknie za komentarz :* Czasami te ciche, niepozorne kobiety potrafią być najsilniejsze. Pozdrawiam :*
UsuńO Boże. Może to dziwne, ale kocham tą bardziej mroczną, agresywną wersję Gregora. Tak, zdecydowanie ją kocham. No, ale Lena rzucająca się na Sandrę? To dopiero musiał być widok :D Mogła ją bardziej obić. Nie szkoda mi jej.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i duużo weny :)
PS. Ja też cały czas mam w głowie Soczi. Nie wierzę, że to już :)
Dziękuję za komentarz :* Prawda jak to zleciało? Nie mogę się pogodzić z myślą, że to już się zaczyna i w poniedziałek rano idąc na zajęcia będę wiedziała kto zdobył medale O.o Pozdrawiam!
UsuńOooooooh! Fantastyczne!
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam ! Ale się doczekalam na szczęście!
Już się nie mogę doczekać następnego !
/alsoamongthecrowd.tumblr
Dziękuję za komentarz :* Pozdrawiam!
UsuńDziękuje za ten rozdział <3 niesamowity, pełen akcji ahh kobieto szacuneczek! Ostatnie zdanie godne mistrza jakim jestes Ty!! Czekam na kolejne rozdziały! Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńA Soczi to juz od tygodni mam w głowie! Na sprawdzianach skupiać sie nie moge!:p
UsuńDziękuję za komentarz :) Oj, będziemy kibicować :D Już ręce zacieram w oczekiwaniu na pierwsze treningi, a później konkurs. Pozdrawiam :*
Usuńsuper rozdział :D czekam na kolejny :) pozdrawiam K. :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam! :*
UsuńZa dedyka pięknie dziękuję, to była czysta przyjemność dla ciebie pisać motywatora :) Do usług na przyszłość! :)
OdpowiedzUsuńDodam, że odkąd wrzuciłaś rozdział wiecznie mi ktoś przeszkadzał, bym mogła się zaczytać w twej cudnej twórczości!
Idąc tropem rozdziału uwielbiam czytać wspomnienia, myślenie, retrospekcje Gregora Schlierenzauera :)
Z kolei akcja w czasie teraźniejszym, hmmm szkoda, że pierdoła Lena nie przysłodziła mocniej szanownej pani Schlampe.
Powiem szczerze, że obiecałam sobie napisać spory komentarz, ale nie jestem wstanie i kogo i czyja tu wena jest złośliwa, hę?
Dodam, że brakowało mi ścian! :D xD
Pozdrawiam i weny moja droga na kolejną część!
Twoja najwierniejsza czytelniczka!
Moja droga, ściany będą, oj będą :D Natchniona Twoją twórczością spisałam jeszcze wczoraj urywek rozdziału kolejnego, gdzie Gregor się pokaże ze swojej męskiej strony :) Pierdoła Lena to w ogóle wszystko robi nie tak, jak powinna, ale to baba jest... wybaczyć jej trzeba, a Schlampe nie oddaliła się zbyt daleko, więc... Dziękuję za komentarz :* Buziaczki :*
UsuńAh, wreszcie się doczekałam. :D Nawet nie wiesz jak bardzo wyczekiwałam, aż opublikujesz kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńUkazanie uczuć Gregora kompletnie mnie zauroczyło. Nawet nie wiem co napisać, z wrażenia odebrało mi słowa. ._.
Walka Leny z Sandrą to kompletne mistrzostwo. Czytałam kilka razy w kółko tę scenę i za każdym razem cieszyłam się jak głupia do ekranu. To trochę dziwne, wiem. ._.
Podsumowując- warto było czekać. :D
Dużo weny życzę. :D
Dziękuję za komentarz ;* Pozdrawiam, a za wenę dziękuję, bo się przyda :)
UsuńRozdział świetny! :) A tak w ogóle to mam pytanko :D będzie kolejny rozdział na : Krótka historia pewnych wakacji ? ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :* Ktoś już mnie pytał o Krótką historię, więc zajrzałam tam i postanowiłam, że napiszę epilog, który będzie miał miejsce na Igrzyskach, bo w końcu chodziło o ukrywanie nowinki technicznej przygotowanej właśnie na to wydarzenie :) Pracuję nad tym, ale nie wiem jak mi pójdzie :) Jeśli uda mi się napisać, to będę o tym trąbić :P
UsuńO rany... Twoje opowiadanie jest cudowne. *o* jeszcze jest Gregor, a jak jest On, jestem i ja! <3 Genialne, wyborne, wyśmienite! No nie wiem nawet co napisać, bo jestem pod takim wrażeniem. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny. ;*
[http://arytmia-uczuc.blogspot.com/]
Dziękuję za komentarz :* Pozdrawiam :)
UsuńMam takie straszne zaległości na opowiadaniach które czytam, ale kiedy widzę, że tutaj jest coś nowego, to po prostu nie potrafię tego ominąć, muszę wejść i przeczytać :D
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział! :D Dobrze, że Lena ruszyła do boju i wcale jej się nie dziwię, pewnie zrobiłabym to samo. Już się nie mogę doczekać kiedy Gregor jej wszystko wyjaśni.
Tak więc z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i weny życzę, duuużo :D
Wiem, co masz na myśli, bo sama już nie nadążam z czytaniem, a co dopiero z pisaniem. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńAaa, nie mogę doczekać się momentu, w którym Gregor całkowicie odkryje się przed Leną... Cudownie to wszystko uchwyciłaś, szczególnie relację Gregora i Leny. Gregor, oszukiwany przez wszystkich i sam oszukujący, przed nią może się całkowicie otworzyć.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnych rozdziałów, więc niech moc będzie z Tobą!
Pozdrawiam :)
Dziękuję pięknie za komentarz :* Przeczytałam wczoraj u Ciebie rozdział, ale nie miałam siły na komentarz. Bardzo podoba mi się historia o Andim :) Pozdrawiam :*
UsuńCieszę się, bo nie było mi łatwo złapać weny, tym bardziej, że dopiero stawiam pierwsze kroki ;) I nie dziwię się, że nie miałaś siły po przeczytaniu tych wypocin - wyszło dłuuuuuugaśnie, za samo przeczytanie należy Ci się medal :D
UsuńNie wiem co mam napisać.. Po pierwsze to szalenie jestem wdzięczna, że wreszcie doczekałam się na nowy rozdział, bo ostatnimi czasy gdy tylko wchodziłam na kompa to w pierwszej kolejności sprawdzałam czy nie ma u Ciebie czegoś nowego :) ;* A co do rozdziału to jest po prostu cudny :) Pierwsza część kiedy opowiadał Gregor jest wręcz idealna i magiczna.. Jego odczucia kiedy poznał Lenę zwaliły mnie z nóg.. Po prostu czytałam to jednym tchem ;) Nie dziwię się Gregorowi,że tak zareagował, że czuł się przez nich zraniony. Mam nadzieję, że wszytko jakoś będzie się powoli układało ;) Mało kiedy zdarza mi się czytanie rozdziału u kogoś od deski do deski, ale Twoje opowiadania są tak napisane, że inaczej nie da się ich czytać ;) Każde słowo chłonę całą sobą i dziękuję za tak świetne opowiadanie! Czekam na kolejny, życzę duuuużo weny! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Kondziorek ;D
Dziękuję za obszerny komentarz :* Zeszło mi trochę z tym rozdziałem, ale kryzys już za mną, na szczęście :) Pozdrawiam!
Usuńomomomom :3
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze genialny, aż nie wiem co mam napisać.
biedny Gregor... akurat wtedy, kiedy potrzebował bliskich, oni go opuścili. nie dziwię mu się więc zatem, że stał się taki zimny i chamski. żal mi się go zrobiło, on wołał niemym krzykiem o pomoc swoją rodzinę a ta miała go w głębokim poważaniu...
no proszę, a to się nam Lena wkurzyła. nie dziwię się zresztą, miała do tego prawo. przecież nie można nikogo równać z błotem. ja na jej miejscu zareagowałabym tak samo, z tymże udusiłabym Sandrę. ona to jest dopiero pijawka...
czekam z ogromną niecierpliwością na następny odcinek :)
pozdrawiam gorąco i dużo weny Ci życzę :*
Dziękuję za komentarz :*
UsuńMatko Przenajświętsza, jaki wspaniały rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać to oczami Gregora. Cieszę się, że opisałaś to wszystko, co działo się po wypadku z jego perspektywy. Wreszcie mogłam poznać też jego "zdanie". ;) Tu, na górze, pojawia się okrutna prawda: że jeden, głupi moment może zburzyć nasz ditychczasowo poukładany świat. W jednej chwili jesteśmy najszczęśliwszymi osobami na świecie (jak Gregor kochany przez rodzinę, podziwiany przez fanów, wspierany przez przyjaciela i pożądany przez kobietę), a za moment, zanim się zorientujemy, spadamy już na samo dno, nie potrafimy się pozbierać, zrozumieć, dlaczego tak się musiało stać (i tu już mowa o tym drugim Gregorze; tym wykorzystywanym przez rodziców, zdradzanym przez kobietę, poniżonym przez przyjaciela i obdartym z godności na oczach fanów). Tak bardzo szkoda mi Schlieriego... Miał ogromny talent, dar, którego można mu tylko zazdrościć, a skończył z niczym. Jakie szczęście, że to nie wydarzyło się naprawdę!
Dobrze, że w jego życiu pojawiła się Lena. Poukładała ten bałagan, który stworzył się po wypadku i sytuacji z Sandrą i Thomasem. Swoją drogą, nie znałam jej z tej storny, którą objawiła w walce z Sandrą. :--) Twarda dziewczyna, nie ma co! Wydaje mi się, że oprócz bronienia swojej godności, w jakiś sposób też odpłaciła się za Gregora. Mam nadzieję, że wszystko im się ułoży, bo na to zasługują i do siebie pasują! :)
Pozdrawiam, caro
Dziękuję pięknie za ten obszerny komentarz :*
UsuńIdealne po prostu!
OdpowiedzUsuńCzekałam niecierpliwie, ale było warto!
Pozdrawiam :&
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
UsuńWitam :D Świetny rozdział :D Nie wiedziałam, że Lena jest taka waleczna :D
OdpowiedzUsuńI w końcu coś się dzieje pomiędzy nią a Gregorem :3 To po prostu było słodkie, takie kochane :)))) Wyobraźnia działa :D Życzę weny :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D -Karu :D
Witaj, Karu :) Dziękuję za komentarz :*
Usuńhej :) muszę przyznać, że wciągnął mnie ten rozdział. Jest bardzo dobry, pokazuje, że ten biedny, zamknięty w sobie i sfrustrowany człowiek jakim jest Gregor potrafi okazywać uczucia. Czekam na następny, zdecydowanie! Chcę się dowiedzieć jak rozegra się akcja między nim a Leną. Poza tym, Lena! Skąd u takiej spokojnej istotki tyle siły, żeby sprać Sandrę? Co raz bardziej ją lubię, serio. Widać, że zależy jej na Schlierim.
OdpowiedzUsuńNo nic, nie będę dłużej słodzić, bo zasłodzę na śmierć ;) pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział u mnie, tiefe-wasser-sind-nicht-still.blogspot.com :)
Ciao :*
<3
OdpowiedzUsuńAaach nareszcie <3 Przez ostatnie tygodnie miałam jakąś obsesje, nałogowo sprawdzałam blogera w nadziei, że dodałaś rozdział. Nie wiem co powiedzieć, bo za każdym razem jak czytam kolejną część tego opowiadania to brak mi słów. Świetnie opisujesz te wszystkie emocje, które nimi targają. Ta historia jest trochę pokręcona, ale jestem w niej zakochana od pierwszego wejrzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Ci dużo, dużo weny i dużo wolnego czasy, abyśmy nie musieli zbyt długo czekać na kolejny rozdział ;*
Zabawna sytuacja. Najpierw Lena z całych sił próbowała odciągnąć rozwścieczonego Gregora od Thomasa, a potem dała się sprowokować Sandrze i sama się na nią rzuciła xD Dwójka zdrajców ma na prawdę tupet! Powinno być im wstyd, a Ci jeszcze pyskują i obrażają.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej podoba mi się pierwsza część rozdziału. Poznanie tej całej historii z perspektywy Gregora jest jeszcze ciekawsze, bo w końcu to on jest tutaj poszkodowanym i ma 'najwięcej do powiedzenia'. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak musiało być mu ciężko. Lena nieświadomie stała się takim małym promyczkiem nadziei w jego życiu :)
Nareszcie znalazłam czas na nadrobienie zaległości. Szczerze mówiąc nie mogłam się oderwać! W skrócie - MISTRZOSTWO! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :*
UsuńJestem już jestem u Ciebie ;) Hohohoh, co tu się działo! Bardzo fajnie, że opisałaś ten czas z perspektywy Gregora. Mogłyśmy 'zobaczyć' jak on się czuł w tej chwili...Bezsilny, opuszczony...W życiu bym się nie chciała znaleźć w takiej sytuacji, dlatego mu nie zazdroszczę...Do tego jeszcze rodzina, która zachowuje się co najmniej dziwnie, a o Sandrze i Thomasie już nie wspomnę, bo szkoda słów i nerwów...Po tym wszystkim mają jeszcze czelność, ech...Wyszli i niech już lepiej nie wracają. Ale Lena i Gregor...Niewątpliwie coś ich połączyło. Coś, co chyba będzie długo trwało, oboje siedzą w tej sytuacji po uszy. Coś zaskoczyło między nimi ;) Dobrze, że ją Gregor odciągnął od Sandry, bo niezłe mordobicie by było ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dziękuję pięknie za komentarz :*
UsuńCudownie <3 nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. :*
OdpowiedzUsuńCzy ty przypadkiem nie jesteś czarodziejką ? :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, pozdrawiam i życzę dalszych pomysłów i wielkiej weny. :)
Jak już, to tylko Bunny Cukino :P Dziękuję za komentarz :*
UsuńBoże, jaki piękny, świetny i cudny rozdział! Ach, no zakochałam się od pierwszego zdania. No i przepraszam, że dopiero teraz, ale szkoła, ugh :X
OdpowiedzUsuńTrochę z innej perspektywy, bo z punktu widzenia Gregorka, co wyszło Ci świetnie i chyba nie tylko ja tak uważam.
Coś czuję, że zaczyna mu zależeć na Lenie i chyba z.. wzajemnością? Mam taką nadzieję.
Czekam na nowe! ^^
PS. Co to za komentarz? Wiem, wiem. nie umiem pisać długich komentarzy, a patrząc na niektóre powyżej, to mogę się schować XD
Zapraszam na 3 do mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Kurwa,toż to jest zajebiste *-* Piszesz cudownie! Nie wiem,co mogę jeszcze napisać bo trochę mi słów brakuje,więc zapytam tylko czy moglabys informować mnie na tt? @sleppydream a jeśli nie,to na sportsworldbyme.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) TT jak najbardziej mi odpowiada :)
UsuńZapowiada się? :P To już czternasty rozdział...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że te opowiadanie będzie świetne, ale że aż tak? Mój Boże to jest genialne! Wydawalo mi się, że opowiadanie o Wellingerze jest moim ulubionym,, zmienilam zdanie, to jest moje ulubione opowiadanie! Masz wielki talent! Każde słowo, każde zdanie, każdy rozdział- wszystko jest idealne! Uwielbiam to! Zraniony Gregor wywołuje u mnie takie emocje, że po prostu nie umiem ich opisać xd Całe czternaście rozdziałów pochłonęłam na raz, normalnie nie umiałam się oderwać! Relacja Leny i Gregora jest taka specyficzna, ale zarazem taka piękna ;3 Sandra, tak bardzo mnie wkurza, nie znoszę jej! Nie rozumiem po co ona ciągle wraca do domu Schlierenzauerów, pieprzona suka (przepraszam, normalnie nie używam brzydkich słów, ale ona sprawia, że jestem pełna negatywnych emocji) zdrada, zdradą, ale z Thomasem? z przyjacielem narzeczonego? Nie ma w ogole wstydu.... A rodzice? traktują go jak maszynę do zarabiania pieniędzy, to tak bardzo przykre ;c Z wielką chęcią sama jakoś "weszłabym" w to opowiadanie i przytuliła Gregora, tak mocno :3
OdpowiedzUsuńKochana jest wspaniała, dziękuje Ci za te niesamowite opowiadania, które wywołują u mnie wiele emocji, po przez śmiech, złość, aż po płacz, ale to jest piękne, uwielbiam wczuwać się w jakieś historie, a w tą wkręciłam się na maksa xd Pozdrawiam bardzo serdecznie! :* Życzę wszystkiego dobrego, oczywiście znowu przypływu weny ;) oraz duuużo uśmiechu, nie mam pojęcia jaka jesteś na co dzień, ale uśmiech powinien Ci towarzyszyć przez cały dzień ;d Do następnego :*
Piękny i długi komentarz :) Dziękuję :*
UsuńCieszę się że wróciłaś :)) Świetny rozdział z niecierpliwością czekam na następny ;))
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń