***
Gdybym chciała w jakiś sposób określić stan moich uczuć w stosunku do Gregora, mogłabym powiedzieć tak: to jakby wrzucić piasek do wody - rozpuszcza się, ale nie całkiem. Tak ja reagowałam na jego bliskość, rozpadając się na miliony małych cząstek. Wiem, było to bardzo głupie z mojej strony, wybitnie naiwne i źle rokujące na przyszłość, ale w tamtym momencie - miałam wszystko daleko gdzieś.
Minęło już sporo czasu odkąd prawdziwie płakałam, zraniona i odrzucona przez kogoś, w kim pokładałam nadzieje. Polegałam na nim całkowicie, a t o mnie zgubiło. Dlaczego w takim razie - pytałam sama siebie - znów dałaś się omamić pięknym oczom i niepewnemu charakterowi?
Brnęłam w to bagno coraz bardziej, ale wiedziałam, że nie było już odwrotu. Nie mogłam porzucić Gregora, ot tak. Przecież na mnie liczył, samotny i zamknięty w sobie, skryty gdzieś w ciemnościach tego przeklętego pokoju, z którego nie znajdował wyjścia.
Nikt mu nie pomagał - oprócz podstawowych czynności, takich jak mycie się czy jedzenie - nie znajdował u nikogo wsparcia. Gdyby nie biedna gosposia, to zapewne wciąż siedziałby w miejscu, brudny i głodny, bo jakoś nie mogłam wyobrazić sobie Sandry w roli opiekunki osoby niepełnosprawnej.
Wciąż gnębiły mnie te myśli i nie było dnia, bym nie zastanawiała się co u niego i jak sobie radził. Martwiło mnie to, że nie odezwał się przez taki długi czas - istniały przecież telefony! Czy rzeczywiście już się mną znudził? Nie - prychałam niemal od razu, wspominając wyraz jego twarzy, gdy tulił do siebie moją dłoń. Drżałam nieznacznie na samą myśl o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybym wtedy nie wycofała się pierwsza. Niepełnosprawny, ale to wciąż mężczyzna, prawda? Jego zachowanie jasno dawało do zrozumienia, że... w sumie, to powinnam się powstrzymać od analizowania ludzkich odruchów, bo taki był ze mnie psycholog, jak z koziej dupy trąba* - musiałam to w końcu zaakceptować i jakoś żyć dalej.
Minęło już sporo czasu odkąd prawdziwie płakałam, zraniona i odrzucona przez kogoś, w kim pokładałam nadzieje. Polegałam na nim całkowicie, a t o mnie zgubiło. Dlaczego w takim razie - pytałam sama siebie - znów dałaś się omamić pięknym oczom i niepewnemu charakterowi?
Brnęłam w to bagno coraz bardziej, ale wiedziałam, że nie było już odwrotu. Nie mogłam porzucić Gregora, ot tak. Przecież na mnie liczył, samotny i zamknięty w sobie, skryty gdzieś w ciemnościach tego przeklętego pokoju, z którego nie znajdował wyjścia.
Nikt mu nie pomagał - oprócz podstawowych czynności, takich jak mycie się czy jedzenie - nie znajdował u nikogo wsparcia. Gdyby nie biedna gosposia, to zapewne wciąż siedziałby w miejscu, brudny i głodny, bo jakoś nie mogłam wyobrazić sobie Sandry w roli opiekunki osoby niepełnosprawnej.
Wciąż gnębiły mnie te myśli i nie było dnia, bym nie zastanawiała się co u niego i jak sobie radził. Martwiło mnie to, że nie odezwał się przez taki długi czas - istniały przecież telefony! Czy rzeczywiście już się mną znudził? Nie - prychałam niemal od razu, wspominając wyraz jego twarzy, gdy tulił do siebie moją dłoń. Drżałam nieznacznie na samą myśl o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybym wtedy nie wycofała się pierwsza. Niepełnosprawny, ale to wciąż mężczyzna, prawda? Jego zachowanie jasno dawało do zrozumienia, że... w sumie, to powinnam się powstrzymać od analizowania ludzkich odruchów, bo taki był ze mnie psycholog, jak z koziej dupy trąba* - musiałam to w końcu zaakceptować i jakoś żyć dalej.
Postanowiłam, że pójdę tam i sprawdzę co z Gregorem. Tak, to była dobra decyzja, bo zawsze mogli mnie wyprosić, ale też nie musieli. Podczas tego długiego spaceru (oczywiście, większość drogi pokonałam z pomocą komunikacji miejskiej, nie byłam przecież aż taką masochistką) rozmyślałam o tym, co będziemy robić, gdy już się tam zjawię. Przecież musiałam jakoś zająć Gregora, by odciągnąć go od złych myśli i tej całej otoczki samotności w pustym pokoju. Cholera - wzdychałam, nie mając najmniejszego pomysłu na odpowiednie propozycje rozrywki. - Chyba nie będziemy lepić garnków z gliny, do licha!**
Zostawiłam tą opcję z garncarstwem jako alternatywę w razie braku innych, genialnych form zajęć i brodząc w topniejącym, brudnym śniegu, ruszyłam na spotkanie znajomych zabudowań.
***
Uległam pokusie, której tak bardzo się obawiałam, nagle i całkowicie odruchowo - przyjeżdżając bez zapowiedzi, wślizgnęłam się do willi niezauważona. Prawdopodobnie odprawiono już portiera kontrolującego ruch przy bramie, którego miałam nieprzyjemność słyszeć, marznąc na zewnątrz pierwszego dnia mojej przygody z Gregorem. Wejście na teren posiadłości stało otworem, a głównych wrót nie zamknięto na cztery spusty. Wszystko wyglądało na porzucone i zaniedbane, zupełnie inaczej, niż na początku.
Klimatu grozy dopełniał fakt, że właśnie zapadał zmierzch, a od kilku godzin zbierało się na jakąś wichurę - ciężkie chmury płynęły po niebie wolno i nisko, powietrze było duszne i dosyć ciepłe jak na tak wczesną porę roku. Zerwał się szumiący, złowieszczy wiatr, który poruszał wyschniętymi gałęziami drzew i resztkami obumarłych liści. Włoski na rękach stawały mi dęba zupełnie bez powodu.
Gdy tylko weszłam do środka, mój wzrok natychmiast przyciągnęły drzwi - charakterystyczne, duże z mosiężną
klamką - przykuwały uwagę już od dawna, prawdopodobnie jeszcze
bardziej od momentu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam w nich Thomasa. Stał
tam, nonszalancko oparty o framugę, uśmiechając się bezczelnie do
nieznanej dziewczyny, a ja omyłkowo wzięłam go wtedy za brata Sandry.
Dlaczego tak bardzo zafascynowało mnie pomieszczenie ukryte za tymi
drzwiami? Nie miałam zielonego pojęcia.
Odwracałam
wzrok wiele razy, mówiąc sobie, że tam nie wejdę, bo to nie wypada.
Byłam w obcym miejscu, a każdy dom musiał mieć swoje tajemnice,
szczególnie taki jak tamten. Wielki, ociekający bogactwem - na bank
skrywał jakieś brudy.
Powstrzymałam się i szybko pobiegłam schodami w górę, by nie kusić losu - mogłam zajrzeć tam później. Zaczynałam lubić to uczucie towarzyszące wspinaniu się tym ciemnym korytarzem w dobrze znanym kierunku. Czułam się jak bohaterka jakiegoś gotyckiego romansu, którą zaraz za rogiem miał napaść spragniony jej krwi i ciała wampir. Jeśli o mnie chodziło, wolałabym oryginalnego Lestata, a nie jego współczesne podróbki.
- Co ty chrzanisz? - mruknęłam z niedowierzaniem, pukając się w czoło.
Jak na ironię, gdy dotarłam wreszcie do stóp jaskini Gregora, na zewnątrz rozległ się potężny, głuchy grzmot, a chwilę później niebo dosłownie się otwarło i na ziemię lunął gęsty deszcz - zaczęła się pierwsza wczesnowiosenna burza. Żarówka w małej lampie wiszącej na ścianie zamrugała gwałtownie, jakby miała zaraz zgasnąć. Przeszedł mnie autentyczny, silny dreszcz.
Gregor dla odmiany siedział na swoim łóżku - otoczony grubym, polarowym kocem - i czytał książkę. W reakcji na mój widok odłożył ją na bok, nie odrywając ode mnie wzroku. Nic nie powiedział, a i mnie chwilowo brakło języka w gębie. Patrzyliśmy na siebie nieprzerwanie, gdy zbliżałam się do niego, by przysiąść na brzegu materaca.
Zrobiło mi się gorąco - czy to z powodu temperatury panującej w pokoju, czy pod wpływem jego spojrzenia. Zdjęłam sweter, pozostając jedynie w cienkiej koszulce z kołnierzykiem i żałując, że tak nierozmyślnie się ubrałam.
- Witaj - powiedziałam cicho, uśmiechając się.
Tak bardzo rozpromieniła mu się twarz, gdy odwzajemnił uśmiech! Byłam zachwycona do tego stopnia, że prawie zapomniałam o gnębiących mnie podejrzeniach wobec niego. Odruchowo rzuciłam okiem na jego wyprostowane, długie nogi - nawet nie drgnęły. Skarciłam się za głupie, nocne myśli - on był skrzywdzonym przez los kaleką, a ja podejrzewałam, że ganiał za mną po klubach. Jaka byłam głupia i próżna!
- Witaj - powtórzył, klepiąc miejsce obok siebie.
Chciał, bym usiadła bliżej. Usiadłam, a co! Nie miałam do stracenia nic oprócz resztek słabej woli.
Chciał, bym usiadła bliżej. Usiadłam, a co! Nie miałam do stracenia nic oprócz resztek słabej woli.
***
Nie wiem jak bardzo byłam zaszokowana jego propozycją - zdziwiłabym się mniej, gdyby mi się oświadczył. Zapytał po prostu czy obejrzę z nim film. Tak, film. Ledwo opanowałam wybuch śmiechu, widząc, że był całkowicie poważny.
No cóż, może wielcy skoczkowie mieli w sobie coś ze zwykłych facetów i też oglądali telewizję? Byłam ciekawa co zaproponuje, ale on pozostawił wybór mnie. Moim oczom ukazał się bliźniaczo podobny egzemplarz laptopa, który poprzednim razem został przez Gregora rozłożony na części w bliskim kontakcie z podłogą. Uniosłam brwi, patrząc niepewnie, ale pokazał mi, że nie miałam się czego obawiać - kosztowną maszynę obsługiwało się jak zwykły komputer, dostępny dla takich szaraczków jak ja.
Po kilku minutach przeszukiwań sieci, znalazłam wreszcie tytuł filmu, który mnie zainteresował. Komedia romantyczna? Wspaniale. Postawiłam sprzęt na małym stoliku, który musiałam przywlec bliżej łóżka i znów usadowiłam się koło Gregora, dbając by utrzymać między nami odpowiedni dystans, jednocześnie nie robiąc mu przykrości - mógł pomyśleć, że nie chciałam się do niego zbliżać.
Wciąż to czułam - ciężką świadomość, że był tak blisko, a nasze ramiona dzieliły zaledwie centymetry. Nie pomagał mi fakt, że w pokoju było prawie całkiem ciemno, bo jedynym źródłem światła był ekran komputera.
Oglądaliśmy w ciszy, jedynie szum deszczu uderzającego o szyby i dźwięki rozmów bohaterów w jakiś sposób sprawiały, że atmosfera odrobinę zelżała. Rozluźniłam się i nawet zaczęłam odczuwać coś na kształt radości - oto właśnie siedziałam sobie obok Gregora, choć jeszcze kilka godzin wcześniej zastanawiałam się czy jeszcze się do mnie odezwie.
Pewna część mojego rozumu - ta bardziej emocjonalna i kobieca, skupiała się jedynie na wrażeniach związanych z bliskością chłopaka, który mnie fascynował. Zadurzyłam się w nim i nie mogłam tego faktu przed sobą ukrywać.
Szkoda tylko, że w tamtym momencie moja uczuciowa strona wzięła górę nad tą rozważną i podejrzliwą. Ta sytuacja nie była normalna. Wszystko, co mnie bezpośrednio otaczało - dom i Gregor, było... jak ze snu. Okoliczności poznania Gregora i naszych dalszych losów były tak nierzeczywiste, że mogłyby posłużyć za scenariusz jakiegoś kiepskiego filmu niskiej klasy. Takiego, jak ten, który właśnie oglądaliśmy.
Akcja toczyła się szybko - bohaterowie, czyli młody chłopak i równie młoda dziewczyna, poznali się już w pierwszej scenie, a w kolejnej pędzili jego wypasionym samochodem w bliżej nieokreślonym kierunku. Straciłam wątek i zaczęłam skupiać się na ukradkowym podglądaniu Gregora.
Starałam się wyglądać naturalnie, gdy z całych sił wytężałam wzrok, kierując go mocno w prawo, a nie zmieniając pozycji głowy. Oczy bolały niezmiernie, ale nie zauważyłam kompletnie nic - patrzył prosto w ekran, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Spróbowałam jeszcze raz i... musiałam natychmiast spuścić oczy, bo złapałam go na tym, że mi się przyglądał! Wiedziałam, że tak było. Czułam to już wcześniej. Natychmiast się zarumieniłam, choć nie mógł tego zauważyć. Serce mi przyśpieszyło, a skóra na przedramionach zaczęła swędzieć i tak bardzo chciałam się poruszyć, a mimo to... siedziałam sztywno, jak na szpilkach.
Napięcie aż trzaskało! Prawie mogłam sobie wyobrazić te impulsy elektryczne, które przechodziły między nami. Zauważyłam też, że bohaterowie filmu wchodzili właśnie do jakiegoś pomieszczenia, ale za nic nie mogłam skupić się na ich poczynaniach, gdy obok mnie siedział on.
Po kilku minutach przeszukiwań sieci, znalazłam wreszcie tytuł filmu, który mnie zainteresował. Komedia romantyczna? Wspaniale. Postawiłam sprzęt na małym stoliku, który musiałam przywlec bliżej łóżka i znów usadowiłam się koło Gregora, dbając by utrzymać między nami odpowiedni dystans, jednocześnie nie robiąc mu przykrości - mógł pomyśleć, że nie chciałam się do niego zbliżać.
Wciąż to czułam - ciężką świadomość, że był tak blisko, a nasze ramiona dzieliły zaledwie centymetry. Nie pomagał mi fakt, że w pokoju było prawie całkiem ciemno, bo jedynym źródłem światła był ekran komputera.
Oglądaliśmy w ciszy, jedynie szum deszczu uderzającego o szyby i dźwięki rozmów bohaterów w jakiś sposób sprawiały, że atmosfera odrobinę zelżała. Rozluźniłam się i nawet zaczęłam odczuwać coś na kształt radości - oto właśnie siedziałam sobie obok Gregora, choć jeszcze kilka godzin wcześniej zastanawiałam się czy jeszcze się do mnie odezwie.
Pewna część mojego rozumu - ta bardziej emocjonalna i kobieca, skupiała się jedynie na wrażeniach związanych z bliskością chłopaka, który mnie fascynował. Zadurzyłam się w nim i nie mogłam tego faktu przed sobą ukrywać.
Szkoda tylko, że w tamtym momencie moja uczuciowa strona wzięła górę nad tą rozważną i podejrzliwą. Ta sytuacja nie była normalna. Wszystko, co mnie bezpośrednio otaczało - dom i Gregor, było... jak ze snu. Okoliczności poznania Gregora i naszych dalszych losów były tak nierzeczywiste, że mogłyby posłużyć za scenariusz jakiegoś kiepskiego filmu niskiej klasy. Takiego, jak ten, który właśnie oglądaliśmy.
Akcja toczyła się szybko - bohaterowie, czyli młody chłopak i równie młoda dziewczyna, poznali się już w pierwszej scenie, a w kolejnej pędzili jego wypasionym samochodem w bliżej nieokreślonym kierunku. Straciłam wątek i zaczęłam skupiać się na ukradkowym podglądaniu Gregora.
Starałam się wyglądać naturalnie, gdy z całych sił wytężałam wzrok, kierując go mocno w prawo, a nie zmieniając pozycji głowy. Oczy bolały niezmiernie, ale nie zauważyłam kompletnie nic - patrzył prosto w ekran, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Spróbowałam jeszcze raz i... musiałam natychmiast spuścić oczy, bo złapałam go na tym, że mi się przyglądał! Wiedziałam, że tak było. Czułam to już wcześniej. Natychmiast się zarumieniłam, choć nie mógł tego zauważyć. Serce mi przyśpieszyło, a skóra na przedramionach zaczęła swędzieć i tak bardzo chciałam się poruszyć, a mimo to... siedziałam sztywno, jak na szpilkach.
Napięcie aż trzaskało! Prawie mogłam sobie wyobrazić te impulsy elektryczne, które przechodziły między nami. Zauważyłam też, że bohaterowie filmu wchodzili właśnie do jakiegoś pomieszczenia, ale za nic nie mogłam skupić się na ich poczynaniach, gdy obok mnie siedział on.
Nagle dziewczyna rzuciła się chłopakowi w ramiona i zatonęli w namiętnym pocałunku. Spadały na ziemię ich ubrania i fragmenty wyposażenia pokoju. Wytrzeszczyłam oczy - cholera, tego nie przewidziałam! To komedia romantyczna, więc jak mogłam zapomnieć, że takie sceny były jak najbardziej możliwe? Między nami już iskrzyło i niepotrzebne były dodatkowe bodźce.
Westchnęłam zaskoczona, gdy niespodziewanie pochylił się i dotykiem lekkim jak piórko musnął ustami mój policzek. Zamrugałam szybko, ale się nie poruszyłam - dalej wpatrywałam się w ekran, lecz już niewidzącym wzrokiem. Ponowił pocałunek, tym razem mocniej i bliżej kącika ust. Drgnęły mi nogi i odruchowo uniosłam ramię, jakby mnie to łaskotało.
- Co robisz? - szepnęłam zawstydzona, próbując ignorować mój krzyczący z podniecenia mózg. Spojrzałam na Gregora - pochylał się ku mnie, a jego wzrok znów stał się taki... taki... ciężki.
- Zamknij oczy - poprosił spokojnie, choć tonem nieznoszącym odmowy.
- Dlaczego - spytałam, odsuwając się nieznacznie, na co zareagował natychmiast kładąc dłoń na mojej.
- Zamknij oczy - zażądał.
Oddychałam tak głośno, że zagłuszałam dialogi bohaterów filmu, którzy zapewne skończyli już miłosne igraszki - i co z tego, skoro wpływ tamtej sceny pozostał między nami?
Wiedziałam, że tego pożałuję - powinnam była zerwać się z tego łóżka jak najprędzej i uciec gdzieś, albo znaleźć inną wymówkę, ale nie mogłam. Sparaliżowana jego spojrzeniem powoli przymknęłam powieki, nie oddychając.
Najpierw był jego ciepły oddech - w reakcji na to uczucie jeszcze bardziej zacisnęłam powieki, napinając ciało jak strunę, a później... dołączyły usta. Natychmiast otworzyłam oczy, wciągając powietrze przez nos, gdy przycisnął wargi do moich, a palce wsunął mi we włosy. Myślałam, że zemdleję z nadmiaru niespodziewanych wrażeń, gdy pogłębił pocałunek, napierając na mnie tak, że prawie położyłam się na plecach. Ostre, czerwone światło rozbłysło w mojej głowie niczym znak ostrzegawczy... musiałam to przerwać. Natychmiast! Co jeśli... co jeśli...? Jego język delikatnie otarł się o mój, a on sam zaczął przenosić ciężar ciała na łokcie, jeszcze bardziej się zbliżając i wtedy właśnie... odepchnęłam go, zrywając się z łóżka i wypadłam za drzwi.
Nie wiem co kierowało mną bardziej - zdezorientowanie po nieudanym pocałunku, który obudził we mnie głębokie i straszne wspomnienia, czy może nagły impuls, by zejść po schodach i ochłonąć w... pokoju na dole.
Westchnęłam zaskoczona, gdy niespodziewanie pochylił się i dotykiem lekkim jak piórko musnął ustami mój policzek. Zamrugałam szybko, ale się nie poruszyłam - dalej wpatrywałam się w ekran, lecz już niewidzącym wzrokiem. Ponowił pocałunek, tym razem mocniej i bliżej kącika ust. Drgnęły mi nogi i odruchowo uniosłam ramię, jakby mnie to łaskotało.
- Co robisz? - szepnęłam zawstydzona, próbując ignorować mój krzyczący z podniecenia mózg. Spojrzałam na Gregora - pochylał się ku mnie, a jego wzrok znów stał się taki... taki... ciężki.
- Zamknij oczy - poprosił spokojnie, choć tonem nieznoszącym odmowy.
- Dlaczego - spytałam, odsuwając się nieznacznie, na co zareagował natychmiast kładąc dłoń na mojej.
- Zamknij oczy - zażądał.
Oddychałam tak głośno, że zagłuszałam dialogi bohaterów filmu, którzy zapewne skończyli już miłosne igraszki - i co z tego, skoro wpływ tamtej sceny pozostał między nami?
Wiedziałam, że tego pożałuję - powinnam była zerwać się z tego łóżka jak najprędzej i uciec gdzieś, albo znaleźć inną wymówkę, ale nie mogłam. Sparaliżowana jego spojrzeniem powoli przymknęłam powieki, nie oddychając.
Najpierw był jego ciepły oddech - w reakcji na to uczucie jeszcze bardziej zacisnęłam powieki, napinając ciało jak strunę, a później... dołączyły usta. Natychmiast otworzyłam oczy, wciągając powietrze przez nos, gdy przycisnął wargi do moich, a palce wsunął mi we włosy. Myślałam, że zemdleję z nadmiaru niespodziewanych wrażeń, gdy pogłębił pocałunek, napierając na mnie tak, że prawie położyłam się na plecach. Ostre, czerwone światło rozbłysło w mojej głowie niczym znak ostrzegawczy... musiałam to przerwać. Natychmiast! Co jeśli... co jeśli...? Jego język delikatnie otarł się o mój, a on sam zaczął przenosić ciężar ciała na łokcie, jeszcze bardziej się zbliżając i wtedy właśnie... odepchnęłam go, zrywając się z łóżka i wypadłam za drzwi.
Nie wiem co kierowało mną bardziej - zdezorientowanie po nieudanym pocałunku, który obudził we mnie głębokie i straszne wspomnienia, czy może nagły impuls, by zejść po schodach i ochłonąć w... pokoju na dole.
***
Szybkim krokiem przemierzyłam schody i w korytarzu odbiłam lekko w lewo - gdyby ktoś mnie nakrył, powiedziałabym po prostu, że przyszłam po coś dla Gregora i pomyliły mi się pokoje. Głupie to było i naiwne, ale w tamtym momencie nie kierował mną przecież rozsądek!
Otoczenie było ciemne i ciche - nie licząc głuchych hałasów, które mogły dochodzić z zewnątrz, bo za oknem szalała w najlepsze potężna wichura. Prawdopodobnie byliśmy z Gregorem sami w calutkiej rezydencji, a w kontekście wcześniejszego zdarzenia nie dodało mi to na tyle odwagi, bym mogła spokojnie powrócić na górę.
Otoczenie było ciemne i ciche - nie licząc głuchych hałasów, które mogły dochodzić z zewnątrz, bo za oknem szalała w najlepsze potężna wichura. Prawdopodobnie byliśmy z Gregorem sami w calutkiej rezydencji, a w kontekście wcześniejszego zdarzenia nie dodało mi to na tyle odwagi, bym mogła spokojnie powrócić na górę.
Uchyliłam drzwi powoli i delikatnie, naciskając klamkę z wielkim wyczuciem. Moje zęby zacisnęły się kurczowo na dolnej wardze, a brwi uniosły w górę, gdy w całkowitym skupieniu przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę, robiąc krok do przodu. Ufff... nawet nie skrzypnęły - pomyślałam, przeciągając wolną dłonią po gładkiej powierzchni rzeźbionego drewna.
Dziwne, przytłumione hałasy, które słyszałam będąc jeszcze w korytarzu, nasiliły się. Oddech przyśpieszył, a bijące mocno serce czułam aż w gardle - ktoś był w pokoju.
Nie wiem czego się spodziewałam - może jakiegoś tajemniczego, mrocznego gabinetu, którego ktoś zapomniał zamknąć na klucz? Zakazanych książek? Dokumentów, wyciągów z konta? Może nawet jakiegoś pokoju przeznaczonego do dziwnych zabaw, w których lubowali się ekscentryczni bogacze?
Pokręciłam głową. Pokój był prawie pusty, nie licząc ciągnących się pod ścianą półek zapełnionych przeróżnymi trofeami - były to puchary, medale i przeróżne statuetki. Nagrody Gregora, no tak... Mogłam przewidzieć, że gdzieś tam musi znajdować się przechowalnia tych wszystkich pamiątek, ale nie przyszłoby mi do głowy składowanie takich rzeczy w zimowej rezydencji, która zazwyczaj stoi pusta i zamkniętą na cztery spusty.
Czy nie jest rzeczą normalną, że utytułowany sportowiec powinien trzymać takie skarby gdzieś na widoku? Przecież to powód do dumy, godny zapamiętania i pochwały, a nie sterta żelastwa, którą można po prostu upchnąć w zwykłym, ciasnym składziku.
Nie to jednak było najważniejsze - gdy już przestałam skupiać się na zakurzonych świadectwach dawnej kariery Gregora, moją uwagę znów przyciągnęły dziwne odgłosy. Zrobiłam kolejny krok do środka, wciąż podpierając się na dłoni trzymającej zimną klamkę. Pachniało tam chłodem, kurzem i... czymś jeszcze.
- Poczekaj na mnie... - rozległ się błagalny kobiecy głos, nagle stłumiony, a później przeciągły jęk... niezadowolenia. - Zwolnij!
Wzdrygnęłam się, a równowaga mojego ciała została zachwiana, lecz zdołałam utrzymać się na nogach. Przyszło mi do głowy, że powinnam się wycofać... i to natychmiast! Tam rzeczywiście działo się coś dziwnego i powoli docierało do mnie co to mogło być. Głos należał do Sandry, był nienaturalnie podniesiony i zdyszany jakby właśnie przebiegła maraton.
Kierowana całkowitą, bezmyślną ciekawością, znaną jedynie młodym kobietom spragnionym wrażeń, wcisnęłam głowę do środka, by widzieć tą część pomieszczenia, którą wcześniej zasłaniały mi drzwi. O, w mordę...
To, co zobaczyłam, na zawsze spaczyło moje spojrzenie na bliskie relacje między ludźmi odmiennych płci - wyglądali... jakby chcieli pożreć się nawzajem, jednocześnie odpychając. Szarpali za włosy. Dyszeli głośno. On zaciskał swoją dużą dłoń brutalnie na jej ustach, by ją uciszyć. Ona miała zamknięte oczy i łydki owinięte kurczowo wokół jego bioder.
Zawartość żołądka podeszła mi do gardła... Zachowywali się jak zwierzęta. Na stojąco, pod ścianą. Nigdy czegoś takiego nie widziałam i nie przyszłoby mi nawet do głowy, że mogło mieć miejsce... w tym domu.
Zwilgotniałe z wrażenia palce zsunęły mi się po klamce, a ja runęłam jak długa, wpadając do środka. Boleśnie uderzyłam szczęką o twardą podłogę, ale niewiele myśląc dźwignęłam się natychmiast, tłumiąc łzy. Zauważyli mnie... a ja wbiłam przerażony wzrok w ich znajome twarze i zamarłam.
To była Sandra... z Thomasem - spoceni, oddychali ciężko, całkowicie zaskoczeni. Zabrał silne ramiona, którymi ją podtrzymywał, a ona zsunęła się szybko i poprawiła sukienkę na udach. Thomas ruszył w moim kierunku i właśnie wtedy mój mózg odblokował funkcję poruszania kończynami, co natychmiast wykorzystałam, odwracając się na pięcie i wypadając na korytarz.
Śliskie kafelki, którymi wyłożona była podłoga skutecznie utrudniały mi bieg, tak jak kompletne zdezorientowanie i narastająca panika, spowodowane obrazem, który zobaczyłam chwilę wcześniej. Cholera jasna, oni to robili... razem! Ona z nim, a on z nią! W tym samym czasie, gdy Gregor spokojnie siedział sobie w swojej jaskini i wcale nie czuł tych wyrastających mu na czubku głowy rogów!
Poślizgnęłam się tak nagle, że zanim dotarło do mnie, że upadam, moje łokcie poraził gwałtowny ból. Bardziej poczułam, niż usłyszałam rozlegające się za mną szybkie kroki, bo otumaniony umysł reagował głośnym piskiem, który pulsował w głowie.
Sekundę później ktoś szarpnął mnie za włosy, a drapieżne dłonie wplątane między ich pasma zaczęły ciągnąć mnie do góry. Krzyknęłam. Łzy same wypłynęły mi z oczu w reakcji na ogromne, piekące cierpienie. Stanęłam na nogi i chciałam się odwrócić, by bronić się przed tym gwałtownym atakiem, ale nie miałam żadnych szans.
- Niczego nie widziałaś, mała dziwko! - zawarczała Sandra, popychając mnie na stojący niedaleko stolik. - Piśnij choć słowo, a znajdą twoje martwe, żałosne ciało na wysypisku śmieci!
Rąbnęłam plecami w kant z ogromną siłą i na chwilę zabrakło mi tchu. Pochyliłam głowę, dusząc się i walcząc o oddech. Czy to się działo naprawdę? Skąd w niej tyle agresji... tak wiele zła? To było chore... ona była chora. Przyjaciel, no tak - wiedziałam już dlaczego to słowo nie dawało mi spokoju. To jego miał na myśli Gregor w sprzeczce z Sandrą. On wiedział, a taka sytuacja nie miała miejsca po raz pierwszy. Mój Boże, dobrowolnie weszłam do domu wariatów...
- Powiem mu, i to teraz! Zaraz! - krzyknęłam, gdy wróciły mi siły. Nie miała prawa oszukiwać Gregora! Jak śmiała? W jego własnym domu pieprzyć się z najlepszym przyjacielem. - Jesteś tak obleśna, że chce mi się rzygać!
Nie zdążyłam zrobić zupełnie nic - w ciągu zaledwie jednego mrugnięcia okiem uniosła dłoń zaciśniętą w pięść. Ostatnie, co zobaczyłam, to była szalona twarz Sandry wykrzywiona w grymasie furii, a później jej prawy sierpowy celujący prosto w moją twarz.
Dziwne, przytłumione hałasy, które słyszałam będąc jeszcze w korytarzu, nasiliły się. Oddech przyśpieszył, a bijące mocno serce czułam aż w gardle - ktoś był w pokoju.
Nie wiem czego się spodziewałam - może jakiegoś tajemniczego, mrocznego gabinetu, którego ktoś zapomniał zamknąć na klucz? Zakazanych książek? Dokumentów, wyciągów z konta? Może nawet jakiegoś pokoju przeznaczonego do dziwnych zabaw, w których lubowali się ekscentryczni bogacze?
Pokręciłam głową. Pokój był prawie pusty, nie licząc ciągnących się pod ścianą półek zapełnionych przeróżnymi trofeami - były to puchary, medale i przeróżne statuetki. Nagrody Gregora, no tak... Mogłam przewidzieć, że gdzieś tam musi znajdować się przechowalnia tych wszystkich pamiątek, ale nie przyszłoby mi do głowy składowanie takich rzeczy w zimowej rezydencji, która zazwyczaj stoi pusta i zamkniętą na cztery spusty.
Czy nie jest rzeczą normalną, że utytułowany sportowiec powinien trzymać takie skarby gdzieś na widoku? Przecież to powód do dumy, godny zapamiętania i pochwały, a nie sterta żelastwa, którą można po prostu upchnąć w zwykłym, ciasnym składziku.
Nie to jednak było najważniejsze - gdy już przestałam skupiać się na zakurzonych świadectwach dawnej kariery Gregora, moją uwagę znów przyciągnęły dziwne odgłosy. Zrobiłam kolejny krok do środka, wciąż podpierając się na dłoni trzymającej zimną klamkę. Pachniało tam chłodem, kurzem i... czymś jeszcze.
- Poczekaj na mnie... - rozległ się błagalny kobiecy głos, nagle stłumiony, a później przeciągły jęk... niezadowolenia. - Zwolnij!
Wzdrygnęłam się, a równowaga mojego ciała została zachwiana, lecz zdołałam utrzymać się na nogach. Przyszło mi do głowy, że powinnam się wycofać... i to natychmiast! Tam rzeczywiście działo się coś dziwnego i powoli docierało do mnie co to mogło być. Głos należał do Sandry, był nienaturalnie podniesiony i zdyszany jakby właśnie przebiegła maraton.
Kierowana całkowitą, bezmyślną ciekawością, znaną jedynie młodym kobietom spragnionym wrażeń, wcisnęłam głowę do środka, by widzieć tą część pomieszczenia, którą wcześniej zasłaniały mi drzwi. O, w mordę...
To, co zobaczyłam, na zawsze spaczyło moje spojrzenie na bliskie relacje między ludźmi odmiennych płci - wyglądali... jakby chcieli pożreć się nawzajem, jednocześnie odpychając. Szarpali za włosy. Dyszeli głośno. On zaciskał swoją dużą dłoń brutalnie na jej ustach, by ją uciszyć. Ona miała zamknięte oczy i łydki owinięte kurczowo wokół jego bioder.
Zawartość żołądka podeszła mi do gardła... Zachowywali się jak zwierzęta. Na stojąco, pod ścianą. Nigdy czegoś takiego nie widziałam i nie przyszłoby mi nawet do głowy, że mogło mieć miejsce... w tym domu.
Zwilgotniałe z wrażenia palce zsunęły mi się po klamce, a ja runęłam jak długa, wpadając do środka. Boleśnie uderzyłam szczęką o twardą podłogę, ale niewiele myśląc dźwignęłam się natychmiast, tłumiąc łzy. Zauważyli mnie... a ja wbiłam przerażony wzrok w ich znajome twarze i zamarłam.
To była Sandra... z Thomasem - spoceni, oddychali ciężko, całkowicie zaskoczeni. Zabrał silne ramiona, którymi ją podtrzymywał, a ona zsunęła się szybko i poprawiła sukienkę na udach. Thomas ruszył w moim kierunku i właśnie wtedy mój mózg odblokował funkcję poruszania kończynami, co natychmiast wykorzystałam, odwracając się na pięcie i wypadając na korytarz.
Śliskie kafelki, którymi wyłożona była podłoga skutecznie utrudniały mi bieg, tak jak kompletne zdezorientowanie i narastająca panika, spowodowane obrazem, który zobaczyłam chwilę wcześniej. Cholera jasna, oni to robili... razem! Ona z nim, a on z nią! W tym samym czasie, gdy Gregor spokojnie siedział sobie w swojej jaskini i wcale nie czuł tych wyrastających mu na czubku głowy rogów!
Poślizgnęłam się tak nagle, że zanim dotarło do mnie, że upadam, moje łokcie poraził gwałtowny ból. Bardziej poczułam, niż usłyszałam rozlegające się za mną szybkie kroki, bo otumaniony umysł reagował głośnym piskiem, który pulsował w głowie.
Sekundę później ktoś szarpnął mnie za włosy, a drapieżne dłonie wplątane między ich pasma zaczęły ciągnąć mnie do góry. Krzyknęłam. Łzy same wypłynęły mi z oczu w reakcji na ogromne, piekące cierpienie. Stanęłam na nogi i chciałam się odwrócić, by bronić się przed tym gwałtownym atakiem, ale nie miałam żadnych szans.
- Niczego nie widziałaś, mała dziwko! - zawarczała Sandra, popychając mnie na stojący niedaleko stolik. - Piśnij choć słowo, a znajdą twoje martwe, żałosne ciało na wysypisku śmieci!
Rąbnęłam plecami w kant z ogromną siłą i na chwilę zabrakło mi tchu. Pochyliłam głowę, dusząc się i walcząc o oddech. Czy to się działo naprawdę? Skąd w niej tyle agresji... tak wiele zła? To było chore... ona była chora. Przyjaciel, no tak - wiedziałam już dlaczego to słowo nie dawało mi spokoju. To jego miał na myśli Gregor w sprzeczce z Sandrą. On wiedział, a taka sytuacja nie miała miejsca po raz pierwszy. Mój Boże, dobrowolnie weszłam do domu wariatów...
- Powiem mu, i to teraz! Zaraz! - krzyknęłam, gdy wróciły mi siły. Nie miała prawa oszukiwać Gregora! Jak śmiała? W jego własnym domu pieprzyć się z najlepszym przyjacielem. - Jesteś tak obleśna, że chce mi się rzygać!
Nie zdążyłam zrobić zupełnie nic - w ciągu zaledwie jednego mrugnięcia okiem uniosła dłoń zaciśniętą w pięść. Ostatnie, co zobaczyłam, to była szalona twarz Sandry wykrzywiona w grymasie furii, a później jej prawy sierpowy celujący prosto w moją twarz.
* hasło specjalnie dla Megi^^
** tym razem coś z dedykacją dla @jumpeternity
Sandra to zdecydowanie krowa do potęgi n-tej. Moja nienawiść do niej wzrosła i to bardzo. Szkoda mi Gregorka. Biedactwo.
OdpowiedzUsuńPoza tym, Thomasika też kocham, a tutaj jest z niego taka bestia. No, ale mam nadzieję, że Lena coś zrobi z tą krową.
czekam z niecierpliwością na następny :)
Pozdrawiam i duuużo, dużo weny :*
http://be-my-lover.blogspot.com/
Thomasik bestia^^
UsuńDziękuję za komentarz :*
O matko boska! Przez ten króciutki romans oplułam monitor! XDD A Sandra i ta jej furia o rany, o co się awanturuje skoro Gregor wiedział o poprzedniej zdradzie? Cóż może wcisnęła mu kit że to emocje czy coś, nie wiem XDD
OdpowiedzUsuńW ogóle co ją podkusiło żeby tam wchodzić?! Te dźwięki, zamknięte drzwi to wszystko mówiło że coś złego się tam czai! Jaka Lena jest uparta i ciekawska, to ją kiedyś zgubi XDD
Już tak na koniec to nie powiem ale chamskie jest robić "takie rzeczy" w pokoju z nagrodami GREGORA! A Morgi w tym opowiadaniu coś czuję że to będzie zły charakter który tylko będzie mieszał XDD
Pozdrawiam :*
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a tej naszej Lenie nie brakuje :)
UsuńDziękuję za komentarz :*
What? Jakim cudem kobieta może być,aż tak agresywna? W głowie mi się to nie mieści. Gregor pokazuje ludzką twarz i coraz bardziej mi się to podoba. Lena bardzo głupio postąpiła uciekając od Gregora. Ta scena była taka romantyczna *,*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Może być, żebyś wiedziała :)
UsuńDziękuję za komentarz :*
Sandra jest psychiczna, ale dlaczego mamy jeździć tylko po niej? Morgi regularnie puka narzeczoną przyjaciela z własnej nieprzymuszonej woli i jakoś nie zauważyłam żeby okazywał skruchę xD Mam też dylemat z gatunku: mój boże w życiu nie wyobrażę sobie Morgiego w scenie hardcorowego seksu, przecież on wygląda jak mały kociak.
OdpowiedzUsuńLena wkopała się w niezłą patologię. Z całego serca współczuję. Obcowania z Gregorem współczuję także, bo mimo wszystko ten epizod w jego pokoju w trakcie oglądania filmu, nie wydał mi się ani trochę romantyczny. Trochę się przeraziłam xD Nie umiem być romantyczna, co poradzę?
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w zakuwaniu (której sama nie posiadam) :>
Puka narzeczoną przyjaciela :D Ha ha!
UsuńTen epizod wolę pominąć, strzeliłam gafę publikując rozdział, który w ogóle mi się nie podobał. No cóż...
Dziękuję za komentarz :*
Sandra i Thomas są po prostu straszni... Gregor siedzi sam w tym przeklętym pokoju a oni w jego domu robią coś takiego? Choć jako skoczka go nie lubię to w tym opowiadaniu naprawdę mi go żal. Szkoda, że Lena uciekła w czasie pocałunku z Gregorem. A Sandra? Mam ochotę ją wytargać za włosy i zamknąć w jakiejś piwnicy... Okropna z niej kobieta.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, może wyjdą na jaw kolejne tajemnice domu Schlierenzauerów. :)
Pozdrawiam! ;*
Broni swojej miłości :) Dziękuję i również pozdrawiam :*
UsuńCo rozdział to lepszy. Aż żal, że trzeba będzie dłużej czekać, ale na pewno warto. Wiele szczęścia w sesji!
OdpowiedzUsuńEhhh, wcale mi się nie podobał. Dzięki fest, szczęście mi się przyda :)
UsuńMam nadzieję, że Gregor dowie się, co się stało! Szkoda mi go tu, krzywdzą go, a on o tym nie wie. A złego Morgiego nie umiem sobie wyobrazić w żadnym razie!
OdpowiedzUsuńWierzę też, że udział umysłu Leny podczas jej pocałunku z Gregorem nie przyniesie szkód w ich relacjach. Przyznam - rozdział trzymał w napięciu!
Pozdrawiam! :)
Gregor wie co się dzieje :) Lena odepchnęła Gregora, bo coś jej ta sytuacja przypomniała, to ma związek z jej przeszłością. Pozdrawiam!
UsuńPo przeczytaniu tego rozdziału, natychmiast w mojej głowie pojawiło się pytanie: Czy Gregor usłyszał krzyk Leny?
OdpowiedzUsuńTak poza tym to jak zwykle chylę przed Tobą czoło, bo to opowiadanie jest po prostu genialne, wspaniałe.
No i, oczywiście, życzę Ci udanej sesji!
Amelia :*
Zapomniałam dodać, że uwierz mi, jak dla mnie to nic nie szkodzi że masz aktualnie fazę na romanse. Ten fragment, w którym Gregor całuje Lenę, czytałam chyba z 5 razy. :)
UsuńNo właśnie... ciekawe czy usłyszał? :) Moment pocałunku nie wyszedł mi tak, jak bym chciała... buuu :( Następny będzie lepszy. Być może. Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńCo to ma być?! Biedna Lenka, nie zasłużyła na coś takiego, a Sandra zawsze była i będzie dla mnie suką, niech zgnije w piekle. (chyba zabrzmiało troszkę brutalnie :d). Duuuużo weny i wytrwałości w nauce ci wysyłam, a Wellinger niecierpliwi się razem ze mną o kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWellinger dostanie rozdział jutro, ale będzie mieć mało do powiedzenia, bo głos odzyska Laura :) Dziękuję ślicznie i pozdrawiam :*
UsuńŚwietny <3 Tak słodko się zaczynało a tutaj takie zakończenie. Uśmechnęłam się szeroko ,czytając jak razem z Gregorem oglądała film i ta całująca scena. Awww ;3 Sandra jest podła. Jak można pieprzyć się z przyjacielem Gregora i do tego w jego domu?Szczerze jej nie nawidze. Zawsze odgrywa rolę w opow.takie jak u Cb.Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam.i weny;*PS Nowy na Roksi i Andim też ;)
OdpowiedzUsuńTakie życie :) Nie mam nic do prawdziwej Sandy, broń Boże! Pisząc o niej, wytwarzam sobie własny jej portret. Nie wzoruję się na autentycznej dziewczynie Gregora :) Pozdrawiam i wpadnę na Andiego :)
UsuńBoże, nie mam słów.
OdpowiedzUsuńTo się porobiło! Ten pocałunek był dla mnie tak wyczekiwany, że czytałam ten fragment kilka razy. Dostajesz ode mnie MEGA plus, bo przed przeczytaniem twojego opowiadania, Gregor nie należał do listy moich ulubionych skoczków, ba! nie mieścił się nawet na liście skoczków tolerowanych, przez moją skromną osobę. Ale wszystko zmieniłaś! Teraz jak mi buziulka Gregora na tumblr przeleci, to nawet mi się zdarza zreblogować.
Ale wracając do rozdziału, ten pocałunek. Przez cały czas krzyczałam (tak wewnętrznie, bo mama obok siedziała) TYLKO NIE UCIEKAJ, TYLKO NIE UCIEKAJ. Lena co prawda nie uciekła, ale pocałunek nie trwał wieczność. Ja to bym chciała, żeby od razu poszli śladami Sandry i Thomasa i przebadali wytrzymałość Gregorowego łoża :D No, ale właśnie dlatego, nie piszę opowiadań :D
Musimy jednak przejść do najlepszego momentu.
Przyłapanie napalonej pary.
Bojdziu! Jak ja to czytałam, to zacznijmy od tego, że zakryłam sobie oczy dłońmi i zaczęłam szeptać "tylko nie to proszę, tylko nie to". Mama na mnie dziwnie spojrzała, więc przestałam szeptać, ale tylko palce rozchyliłam, żeby rozdział widzieć, asekuracyjnie trzymając dłonie przy twarzy.
I kurde wiedziałam, że narobi hałasu! No wiedziałam! I w tamtej chwili odezwała się moja kibicowska natura. Ściskałam kciuki i w głowie powtarzałam "Biegnij Lena, Biegnij".
Niestety Lena nie uciekła ;(
Jestem ciekawa, co będzie w następnym odcinku. Bo widać Sandra to taki bokser. Tam wszyscy chyba w tym domu, mają ukryte jakieś zdolności ;/
Kurde zaciekawiłaś mnie i teraz ciągle myślę, co może być w następnym rozdziale. Czekam i życzę powodzenia na egzaminach :) Lepiej się na nich skupić teraz i zdać za pierwszym razem, to będziesz miała potem z głowy :) A kiedy Ci się sesja zaczyna?
PS. Dziękuję za wspomnienie o lepieniu z gliny :D Mam nadzieję, że oni będą robić ciekawsze rzeczy niż owa czynność :D
@jumpeternity
Porównanie Sandry do boksera jest bezcenne :D Damski bokser w dodatku, a kto wie czy nie zdarzy jej się użyć przemocy na większym przeciwniku niż biedna Lena.
UsuńSesja zaczyna mi się praktycznie od następnego tygodnia, ale nie mam tego tak bardzo dużo. Może dam jakoś radę :)
Lepienie z gliny musiałam wspomnieć, bo mnie rozśmieszyło, gdy wyobraziłam sobie ich przy garncarstwie :D
Pozdrawiam!
o mój boziu... ale emocjonujący rozdział ,już nie mogę doczekać kontynuacji....kiedy nn? odpowiedz pliss.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kiedy dodam. Chwila przerwy się przyda :) Nabiorę świeżości, żeby nie pisać na siłę (co uczyniłam przy okazji powyższego rozdziału). Pozdrawiam :*
Usuńale się porobiło... mam nadzieję, że Lenie nic się nie stało poważnego bo ja nie ręczę za siebie co zrobię tej suce Sandrze... biedny Gregor :'( nie dość, że skrzywdzony przez los to narzeczona przyprawia mu rogi z najlepszym przyjacielem... normalnie mein herz brennt (za dużo Rammstein) czekam na następny odcinek z niecierpliwością. ściskam mocno i życzę morza weny, chęci i inspiracji do pisania :*
OdpowiedzUsuńRównież ściskam i dziękuję za komentarz :*
UsuńBardzo dobrze piszesz! Rzadko się zdarza, żeby osoba podejmująca opowiadanie o takim charakerze posiadała takie umiejętności. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Cuksy.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie o takim charakterze? Czyli? :) Te nasze skokowe opowiadania są najciekawszymi na Bloggerze, a co! :P Pozdrawiam!
UsuńMiłosne opowiadania sportowe piszą przypadkowi ludzie, którzy najczęściej tworzą pozbawione uroku gnioty. Gdy czyta się już takie któreś z kolei, traci się nadzieję na dobre opowiadanie. A tu taki diamencik! Życzę weny! Cuksy
UsuńWyłączając twórczość niektórych bardzo młodych dziewcząt, które skupiają się głównie na wątkach miłosnych i osobach swoich idoli, jest tu parę osób piszących naprawdę dobre i wartościowe opowiadania, nie pozbawione uroku :) Dziękuję, mam nadzieję, że wena mnie nie opuści :)
UsuńObiecałam, że skomentuję ci jutro ale widocznie to silniejsze ode mnie, bym mogła iść z czystym sumieniem spać.
OdpowiedzUsuńŻe też Schliri nie wparował z kulami i ten prawy sierpowy kulą nie był zaserwowany w stronę Schlampe! Jej by się z pewnością należało dać po ryju, a cyrklem wyrysować na czole napis "Bitch"!
Noś ja pierdolę jego mać, Thomas nienawidzę cię od dziś! I w dodatku mogę ci powiedzieć, że twój ojciec mi pomógł, a raczej trener, a że miałeś pecha do warunków pogodowych to nie moja wina.
Lena ty sieroto chodząca! Coś ty myślała, że on puści jakiś horror, a ty się będziesz do niego tulić? Chociaż nie zdziwi mnie fakt, jak następnym razem to zrobi. A ty zwiałaś jak nie wiem co. Chociaż może i dobrze, tylko się boję, że coś zepsujesz w kolejnym rozdziale.
Słowo klucz zauważyłam i nie ukrywam, że miałam wielkiego banana! :D
Pięknie dziękuję za wszystko, za rozdział, za możliwość oderwania się na chwile od problemów itp. :)
Pozdrawiam i weny!
Ba, nie każ mi długo czekać na kolejny rozdział!
I pamiętaj poroże Gregora mogą być teraz groźne i zabić i nie wahaj się ich nie użyć w następnym rozdziale. W ogóle to po takiej akcji on sam już dawno powinien zerwać zaręczyny i nie wiem na co on czeka.
On nie chodzi :D Nie hejtuj Thomasa, bo nie wie co czyni - rządzi nim natura ;) Buziaczki, kochana!
UsuńTo, żen ie chodzi, nie znaczy, że kulami czy na wózku nie może się podpierać. Nie wiem czemu, ja jednak wolę opcję kule :P Jak widzisz możesz rzucać grochem o ścianę, że on nie chodzi, a ja i moja psycha tego nie przyjmuje do świadomości :P Guzik mnie obchodzi czy rządzi nim natura czy nie, ja mam teraz tsunami i też mnie bierze i co mam z tym fantem zrobić? Zgwałcić mojego wybranka? :P
UsuńBuziaczki ;*
Już sobie wyobraziłam jak zjeżdża na wózku schodami :D Bam... bam... bam w dół po stopniach :D No... tsunami to mocne słowo :) Twój luby chyba płakał nie będzie jeśli go zgwałcisz, więc...
UsuńNiestety mój luby nie cierpi tego stanu "tsunami", więc biedna ja, niestety :P
UsuńPierdykłam śmiechem teraz ja. bum, bum, bum jak ten ognisty stwór z Władcy Pierścieni, co rzekomo Gandalf ginie. Było takie bum, tadam, bum.
Szczam normalnie xD
Wspaniały naprawdę. Te relacje między Gregorem, a Leną i do tego Sandra, na takie opowiadania naprawdę warto czekać wieki.
OdpowiedzUsuńMoże to nic takiego ale jak najszybciej dodaje twój blog do listy poleconych na http://one-direction-one-step-one-life.blogspot.com/
Buziaki ;*
O.o Dziękuję Ci, dobra kobieto :)
UsuńZajebisty rozdział!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie wierzę że skończyłaś w takim momencie :/
Jestem ciekawa jak potoczą się sprawy z Sandrą i czy Lena powie co widziała 😊
Co do rozdziału to jeszcze raz powtarzam że jest świetny 😍❤
To by było na tyle czkam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę Ci dużo weny 😊
Ja zawsze kończę w takim momencie :P Lena, jeśli nie oślepła z nadmiaru wrażeń, pewnie poskarży się swojemu Grzesiowi :)
UsuńPozdrawiam!
😁
UsuńNiesamowity rozdział! Czemu w takim momencie konczysz i jakiś taki krótki sie wydawał. Mam nadzieje ze Lenie nic sie nie stanie, chociaż..było by ciekawie :3 scena Gregora i Leny cud miód orzeszki! Oby wiecej takich bez ucieczek dziewczyny. Trzymam mocno kciuki za sesje, obys szybko i wszytsko na super ocenę zaliczyła i szybko do nas wróciła z kolejnymi rozdzialami tu i na innych blogach ktore tez oczywiście śledzę. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńW takim momencie trzeba kończyć :) Krótki? Być może, za to następny będzie dłuższy :) Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńCo Ty ze mną kobieto zrobiłaś najlepszego? Jest 3 w nocy, a ja właśnie przeczytałam opowiadanie od początku, genialne moje pomysły, a poczytam u Skoczkowej, lubię niej czytać. Myślałam,że to będzie rozdział czy dwa, a tu bum, tak się wciągnęłam,że nie mogłam przestać czytać. I chcę więcej i więcej. Tak bardzo perfekcyjne opowiadanie, głupia ja,że nie chciałam prędzej czytać, bo Gregor xD Przez Ciebie się do niego przekonałam. Tyle emocji,że pewnie już nie zasnę, sama już nie wiem co pisać, tyle wydarzeń, odwołam się do powyższych. Lena no co jest z Tobą kobieto lecisz na niego, a mu uciekasz, wykorzystuje fakt,że jej nie złapie no, to jest nie fair ;c Sandra to podła szmata, ją tak jebnąć o kant schodów to mi więcej na Lenkę ręki nie podniesie, ughh..nie dobrze zachowuję się jak ona, jej wina, powiedzmy obrona Lenki xD
OdpowiedzUsuńPrzestaję już paplać bez sensu :P
Samych zdanych egzaminów, przy jak najmniejszej ilości nauki i duuużo weny :*
Ha ha, a to ciekawe :) Wiem jak to jest spędzić czas do rana przy czytaniu opowiadań. Kolejna osoba, która przekonała się do Gregora, bo w tym opowiadaniu to on jest tak jakby ofiarą, a nie panem losu :) Cieszę się. Dziękuję za komentarz i postaram się zaliczyć wszystko w pierwszym terminie. Czekam na nowe zdjęcia u Ciebie, no chyba, że były, a mój kochany Blogger mnie nie zawiadomił. Buziaki :)
UsuńO dziwo się wyspałam xD Sama nie wierzę,ale i tak nie będę zadowolona z jego skoków :D Zdjęcia są, wczoraj dodane, i parę dni temu też więc zapraszam moja-bajka-w-swiecie-zdjec.blogspot.com :*
UsuńWłaśnie zauważyłam :P Blogger znów mi na nosie zagrał. Ja nie kibicuję szczególnie Schlierenzauerowi. Moim zdaniem wygrał już, co miał wygrać. Jedynymi skoczkami, za których trzymam kciuki zawsze i niezmiennie są: Polacy (wszyscy bez wyjątku), Matura, Boyd-Clowes i Deschwanden :)
UsuńPiąteczka za myślenie :D Ja tylko życzę w tym roku Ammanowi wygrania TSC, bo tego mu jedynie brakuje, a jest mega sympatycznym człowiekiem, oczywiście lepiej by było gdyby to jakiś Polak ale no cóż innym razem :D
UsuńMamuniu! Jaki zwrot akcji na końcu. Rzeczywiście, ta rodzina ma poważny problem, ale sama nie wiem jaki. Nie rozumiem już ich. Moja nienawiść do Sandry wzrosła jeszcze bardziej, ale... nie mogę wyobrazić sobie Thomasa w roli bad boya, no nie potrafię.
OdpowiedzUsuńMoje serce nabrało szybszego bicia podczas zbliżenia Leny i Gregora, aaaaa chcę więcej!
Powodzenia w nauce i zapewne w zdawaniu egzaminów :)
Pozdrawiam :*
Prawie cała sesja już za mną, pozostało jedno zaliczenie i jeden egzamin, więc wracam do regularnego pisania, i to już niedługo :) Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
Usuńkiedy będzie rozdział? :)
OdpowiedzUsuńRozdział dodam prawdopodobnie w piątek wieczorem :)
UsuńUgh.. szkoda mi Gregora ;(
OdpowiedzUsuńBędzie jeszcze następny rozdział?