***
Drżącą dłonią powiodłam po gładkiej framudze drzwi, robiąc nieśmiały krok wgłąb tonącego w ciemności pokoju. Nie próbowałam już zapalać światła. To cierpienie słyszalne w głosie Gregora dało mi do zrozumienia, że lepiej, bym nie oglądała go w takim stanie.
Szłam na ślepo, wyciągając obie ręce przed siebie. Pamiętałam już mniej więcej rozmieszczenie mebli w jego pokoju, ale możliwe było, że w furii lub ataku paniki porozrzucał jakieś przedmioty po całej podłodze. Mimowolnie szeroko otwierałam oczy, jakby miało mi to jakoś pomóc.
Trąciłam stopą coś małego i automatycznie schyliłam się, by zamortyzować upadek, ale na szczęście utrzymałam równowagę. Stanęłam w miejscu.
Przede mną zamajaczył nikły blask światła księżycowego, które wdzierało się do środka przez szpary w szczelnie zasuniętych żaluzjach. Widoczność się poprawiła, zaczynałam rozróżniać kontury pomieszczenia, ale wciąż nie zdołałam zlokalizować Gregora. Ucichł odgłos jego oddechu...
- Gregor? - szepnęłam jak najciszej, błądząc wyostrzonym wzrokiem w czerni. Ciekawe jak głupio musiałam w tamtym momencie wyglądać?
- A kogo się spodziewałaś? - gniewny, ironiczny głos zabrzmiał tuż obok mnie, po prawej stronie, a był tak głośny, że aż podskoczyłam. Serce podeszło mi do gardła, bijąc mocno.
- Do jasnej cholery... - jęknęłam, przyciskając dłoń do ust.
Moich uszu dobiegł odgłos kółek toczących się po drewnianej podłodze i po chwili poczułam dotyk jego chłodnej skóry, gdy niespodziewanie wziął mnie za rękę. Wzdrygnęłam się i w pierwszym odruchu cofnęłam dłoń, ale jego uścisk był mocny i zdecydowany.
- Rozbiłem kilka talerzy. Tu wszędzie leży szkło, więc uważaj na stopy - poinformował beznamiętnym tonem, kierując mną obok wózka. Posłusznie spełniłam jego polecenie, powłócząc nogami, zamiast stąpać.
- Siadaj - rozkazał, gdy dotarłam do brzegu łóżka.
Tak też zrobiłam. Tym razem nie raziła mnie już ta władczość w głosie, byłam za bardzo spragniona jego towarzystwa. Pomacałam powierzchnię wokół siebie - oprócz gładkości jedwabnej narzuty natrafiłam na coś jeszcze, mianowicie, na kilka pogiętych kawałków sztywnego papieru. Czy były to kartki z jakiejś książki? Zeszytu? Ścisnęłam jedną z nich w dłoni.
- Jak się czujesz? - spytałam niepewnie, mnąc arkusz między palcami. Najbardziej niepokoił mnie ten brak światła - wiedziałam dobrze, że zmysł wzroku dawał nie lada pewność siebie. Gregor miał przewagę, choć oboje byliśmy w tamtym momencie pozbawieni ważnych funkcji naszych ciał.
- A jak ty się czujesz? - odbił piłeczkę.
- Teraz jestem lekko przerażona, jeśli mam być z tobą szczera - odparłam, słysząc, że się zbliżył. Prawie pisnęłam, bardziej wyczuwając jego ruch, niż widząc. Dotknął moich włosów - jego długie palce prześlizgnęły się przez rozpuszczone pasma, wywołując mi gęsią skórkę na przedramionach. Chwilowo zachłysnęłam się powietrzem.
- Ja mam tak przez cały czas - odpowiedział cicho i nie bardzo wiedziałam o co mu chodziło. Był przerażony? Dlaczego?
- Sandra.. to znaczy, twoja narzeczona mówiła... - zaczęłam, ale przerwał mi, gwałtownym ruchem wyplątując dłoń spomiędzy moich włosów. - Sandra. Tylko Sandra - warknął.
Ruch powietrza i odgłos kółek pozwoliły mi wyobrazić sobie jak gniewnie odjechał, w reakcji na moje nieopaczne słowa. Tylko Sandra - powtórzyłam w myślach, nieświadomie się radując.
- Sandra mówiła, że przestałeś jeść. Dlaczego?
Wciągnął powietrze przez nos. Wózek zaskrzypiał, ale nic poza tym się nie wydarzyło. Musiał znacznie się oddalić. Wierciłam się niespokojnie w oczekiwaniu na kolejne strzępki zdań, które pozwoliłby mi w rozeznaniu się w sytuacji. Jak to się stało, że w ciągu kilkunastu godzin potrafiłam wydobyć jego prawdziwe oblicze, a tydzień później znów był tym rozchwianym emocjonalnie kaleką? Czy powodem był powrót Sandry? Być może to ona wpływała na niego tak destrukcyjnie.
- Chciałem żebyś wróciła - powiedział, a żarliwość jego głosu sprawiła, że przeszedł mnie mocny dreszcz. Cholera, to zabrzmiało tak... tak... zaborczo. Jakby moje przebywanie w jego pokoju było czymś właściwym, a nawet koniecznym. Ciekawe czy tęsknił? Nie, no... kobieto, nie bądź śmieszna! Trochę skromności... Ledwo cię zna, a już by tęsknił? Nie pochlebiasz sobie za bardzo? Przypomnij sobie jak cię potraktował ostatnio... Wywalił z pokoju, a ona została. Krytyczny głos rozsądku natychmiast sprowadził mnie prosto na ziemię.
- Czemu? - spytałam zaczepnie, a uraza spowodowana powracającym wspomnieniem zeszłotygodniowych wydarzeń była doskonale słyszalna w moim głosie. - Dlaczego tego chciałeś?
Najpierw podstępem zagrał na mojej litości i nakłonił mnie do przespania się w jego łóżku (Bogu dzięki, że w tych czasach dwoje młodych ludzi mogło spać pod jedną kołdrą bez groźby hańby czy czegoś podobnego) a później wyprosił na zewnątrz bez mrugnięcia okiem! Blondi mogła zostać, choć jej pozycja była zagrożona przez jakiś epizod z przyjacielem Gregora. Tylko Sandra...
- Bo chcę ciebie tutaj - znów zastrzelił mnie prostotą swojej odpowiedzi, a nacisk jaki położył na każde słowo z osobna sprawił, że zapiekły mnie policzki. Widocznie był przyzwyczajony do otrzymywania tego, czego sobie zażyczył, i to w trybie natychmiastowym. Nie wiem czy mnie to cieszyło, czy też nie.
- Jesteś głodny? - spytałam natychmiast, rozmyślnie ignorując jego wcześniejsze... wyznanie. Nie miałam zielonego pojęcia jak zareagować na takie słowa, więc postanowiłam, że wybiorę się do kuchni po coś do jedzenia, wszakże mógł już spokojnie jeść - byłam na swoim miejscu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - odparł, zawieszając głos w taki sposób, że drogę od łóżka do drzwi pokonałam w trzech krokach i wypadłam na korytarz cała spłoniona.
- Do ciężkiego licha! - sapnęłam, przesuwając dłonią po gardle. Coś się ze mną działo. Coś się ze mnie wykluwało, i nie był to wcale piękny łabędź z brzydkiego kaczątka, czy im podobne. Napięcie, które zostawiłam za sobą wprost trzaskało wewnątrz pokoju... Dlaczego jego słowa zabrzmiały tak dwuznacznie? Czy ja wariowałam? Brak faceta w moim wieku może być niebezpieczny, miałam na to dowód.
- Teraz wszędzie będę widziała podteksty.
Otrząsnęłam się z tego chwilowego zamroczenia i szybko zbiegłam po schodach. Korytarz był ciemny i chłodny, a może jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Paliło się tylko jedno światło, więc szłam ostrożnie stawiając kroki i patrzyłam pod nogi. Śliskie drewno barierki ciągnącej się wzdłuż ściany zapewniało mi solidne oparcie w razie upadku. Ostatni zakręt. Podniosłam głowę, zabierając dłoń i... właśnie wtedy zderzyłam się z kimś znacznie większym ode mnie.
- Spokojnie, trzymam cię - zapewnił tuż przy moim lewym uchu wesoły głos, gdy palcami mocno wczepiłam się w materiał koszuli jego właściciela. Silne ramiona otaczały moją talię, zapobiegając upadkowi. Jak to się stało, że wlazłam na kogoś w tak wielkim domu? I to jeszcze na mężczyznę! Nieśmiało podniosłam przerażony wzrok.
- Przepraszam - tylko tyle udało mi się wyjąkać, gdy ujrzałam przed sobą znajomą twarz. To był ten facet, którego widziałam wcześniej - wzięłam go za brata Sandry, ale z bliska mogłam stwierdzić, że wcale nie byli do siebie podobni. Jego jasne oczy błyszczały w nikłym świetle rzucanym przez narożną lampę, gdy powoli rozluźniał ramiona, uwalniając mnie z mocnego uścisku. Uśmiechnął się szeroko w tym samym momencie, w którym moje pięty klapnęły o posadzkę.
- Nic nie szkodzi. Lubię gdy takie ładne blondynki na mnie lecą - odparł żartobliwym tonem, a ja jak na złość znów spłonęłam rumieńcem. Co było ze mną nie tak, że wystarczył kawał przystojnego gościa, a ja już prawie omdlewałam? To początki zachowań starej panny... Przyszła na mnie pora, a jak!
- Nie chciałam, ale tu jest tak ciemno i... - jąkałam się, wskazując raz na schody, a raz na drzwi od kuchni, niewidoczne w mroku. - Muszę już iśc - dodałam bez sensu.
- Pozwól, że przypilnuję byś spokojnie dotarła na miejsce - zaproponował, kładąc rękę na moich plecach. - Nie wiadomo na kogo jeszcze mogłabyś wpaść w tym domu.
Jego ręka... na moich plecach... o nie, o nie... gość zdecydowanie sobie folgował. Był z rodzaju tych, co stają zbyt blisko i sprawiają, że krępujesz się nawet głębiej odetchnąć.
- Jestem Thomas, a ty zapewne masz na imię Lena.
Zabrał dłoń dopiero, by otworzyć przede mną kuchenne wejście. W środku było ciemno, co zważając na pózną porę, wcale nie było takie dziwne. Pani gosposia zapewne już spała, tylko gdzie w takim razie podziała się Sandra?
Nacisnęłam plastikowy włącznik i pomieszczenie zalała fala złocistego blasku, który chwilowo mnie oślepił - moje oczy przywykły do barwy kompletnego mroku i jego jaśniejszych odcieni.
- Skąd znasz moje imię? - spytałam, nie patyczkując się z ceremoniałem nowej znajomości.
Blondyn wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Nasłuchałem się o tobie przez ostatni tydzień - stwierdził.
Czyżby? Rozmawiał z Gregorem? Mówił o mnie!
- Jak to? - spytałam, oczekując na to, że zdradzi mi choć rąbek dowolnej rozmowy.
- Sandra przez ten cały czas powtarzała tylko, że musi sprowadzić z powrotem - cytuję - tę cholerną Lenę.
Uszło ze mnie całe wstrzymywane powietrze - a więc o to chodziło.
- Twoja siostra nie ma dla mnie zbyt wielu ciepłych uczuć - odparłam, patrząc na niego onieśmielona. Był bardzo sympatyczny, a jednak miał w sobie coś takiego, że czułam się w jego towarzystwie zagrożona, bardziej, niż przy Gregorze.
- Moja siostra? - zdumiał się szczerze, a ja uniosłam brwi. - Sandra nie jest moją siostrą!
Jego pózniejszy wybuch śmiechu okazał się do tego stopnia zarazliwy, że nie mineło kilka sekund, a ja także śmiałam się z własnej pomyłki.
- Kim jesteś w takim razie? - spytałam, poprawiając wzburzone włosy.
Śledził ruchy moich dłoni, a pózniej odpowiedział po prostu:
- Przyjacielem.
GENIALNY!GENIALNY! Kobieto jak ty to robisz że ja nie mogę przestać czytać i pragnę, więcej i więcej?! :) Czytając ten rozdział na prawdę wczułam się w Lenę i nawet się zarumieniłam wtedy co ona XD
OdpowiedzUsuń"Dużo uścisków od mojego mrocznego Gregora, który w Wigilię mówi ludzkim głosem i nie rzuca niczym w przypadkowe osoby :*" Jak to przeczytałam to myślałam że padnę ze śmiechu XDD Najlepsze życzenia EVER :))
Ja tobie też życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, spotkania skoczków narciarskich, spełnienia marzeń, dużo czasu i weny na pisanie opowiadania, żeby koleżanka z pokoju była bardziej wyrozumiała na dźwięki klawiatury komputera :)) i w ogóle czego tam chcesz i spełnienia marzeń :))
Tak w ogóle miałyśmy rację, to Thomas! :) Jakoś nie chce mi się wierzyć że Sandra zdradziła Gregora właśnie z Thomasem, chociaż w tym opowiadaniu wszystko jest niemożliwe i właśnie za to je kocham <3
UsuńDziękuję za życzenia i komentarz :) Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu. Tak, nowym bohaterem jest Thomas i odegra tu całkiem sporą rolę. Zdrada to pojęcie wieloznaczne i jego rozumienie zależy od naszych zasad moralnych :) Akcja się rozkręca, więc powinno być ciekawie :) Pozdrawiam!
UsuńŚwietne! Warto było czekać :D O boże jak ta Lena wariuję choćby na najmniejszy jego ruch. Naprawdę coś do niego ją ciągnie. Czekam z niecierpliwością na nowy i zapraszam do mnie na piątkowy cały czas :P Miałaś wpaść :d Pozdrawiam i weny :* Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Ty nie wariowałabyś w takim towarzystwie? :P Ona jest tylko dziewczyną, słaba jest i nieodporna. Wpadnę, wpadnę tylko muszę się ogarnąć z gotowaniem :) Trzymaj się ciepło. Wesołych Świąt :)
UsuńWiedziałam, że to Thomas. I coś mi się nie wydaje, żeby był tylko przyjacielem. Lena zadając się z Sandrunią i tym towarzystwem wchodzi prosto do jaskini lwa. I może być ciężko z niej wyjść.
OdpowiedzUsuńSłowo 'przyjaciel' ma tutaj kluczowe znaczenie :D Lena nawet nie wie w jakie bagno się pakuje, bo nawet sam Gregor święty nie jest. Dzięki za komentarz :)
UsuńSiedze przy wigilii i nie moge sie oderwac od czytania tego. Masz talent! To wciaga i to bardzo! Czekam na nastepny :) Gregora uwielbiam, wiec czesto czytam o nim opowiadania, ale pierwszy raz spotykam sie z takim tematem :) Bardzo ciekawe to opowiadanie :) Weny życze i wesolych swiat! :3
OdpowiedzUsuńWitaj :) Cieszę się, że podoba Ci się moje opowiadanie :) Wesołych! :)
UsuńKorzystając z chwili wolnego wpadłam by z najczystszą przyjemnością przeczytać twój rozdział, który nam zaserwowałaś!
OdpowiedzUsuńA jednak Thomas! :D Nie pomyliłam się, chociaż dałam się prawie wprowadzić w błąd.
Biedna Lena, ona rżnie głupa czy naprawdę jest nieświadoma w jaką piękną kabałę się pakuje? xD
Niemniej jednak jestem chwilowo pod wpływem Gregora, bo jakoś tak przemawia do mnie jego zachowanie. Chyba na miejscu naszej Lenki miałabym problem z wyjściem z pokoju, a znając jeszcze moje głupie szczęście z pewnością rozcięłabym sobie stopę i bez oświadczenia Schlieriego, że dywan zawiera kawałki szła i nie wiadomo czego jeszcze:D
Również składam najlepsze życzenia i do usłyszenia. A życzenia, że niby od Gregora rozbroiły mnie totalnie na łopatkę xD
Pozdrawiam cieplutko :*
http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/
Thomas, Thomas :) Lubię gościa i kiedyś chciałam nawet pisać o nim opowiadanie, ale postanowiłam obsadzić go tutaj w roli drugoplanowej, choć bardzo ważnej :) Namiesza trochę :) Dziękuję pięknie za komentarz :*
UsuńWiedziałam, że to Morgi. :) Kurczę nie dość, że Gregor zawraca Lenie w głowie to teraz jeszcze Thomas? Oj, będzie się działo. Mam tylko nadzieję, że Lena nie da się omamić i zachowa zdrowy rozsądek, bo jak widać nic w tym domu nie jest jasne i proste. Tam kryje się wiele tajemnic.
OdpowiedzUsuńJa również życzę Tobie wszystkiego co najlepsze w te Święta! Aby nigdy nie opuszczała cię wena, byś zawsze pisała z przyjemnością i żebyśmy mogli zawsze cieszyć się sukcesami naszych skoczków! :D
Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny rozdział! :*
Ślicznie dziękuję za komentarz i życzenia :) Niestety, Lena da się omamić, i to szybciej, niż by chciała. Ściany w rezydencji Gregora skrywają sporo tajemnic, a niektóre zamierzają właśnie wyjść na jaw :) Trzymaj się cieplutko :*
UsuńKurcze uwielbiam twoje opowiadanie ;-) czekam na nastepny rozdział... wesołych ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :) Wesołych! :*
Usuńpisz dalej, błagam :)) cudne, nie mogę przestać czytać. idealny dobór słownictwa Eh :) magia
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za komentarz :) Pozdrawiam :*
UsuńDopiero zaczęłam czytać i naprawdę się wciągnęłam , kiedy następna notka?
OdpowiedzUsuńZapewne w sobotę, chyba, że dopadnie mnie nagły atak weny to może i jutro :P
UsuńFajnie by było gdybyś wstawiła jutro ;p
UsuńWpadłam na twój blog nie dawno zaczęłam czytać wczoraj i powiem Ci szczerze że pochłonęłam go w całości! Jezu GENIALNY!!! Nie mogę się doczekać next. Świetne życzenia, hahahah leże :) Tobie także wszystkiego najlepszego. DUŻO WENY! Pisz nam jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Milena
PS.Zapraszam także do mnie, dopiero zaczynam :)
http://skoki-to-moje-zycie.blogspot.com/
Witaj :) Cieszę się, że przeczytałaś ten wytwór mojej wyobraźni :) Oczywiście wpadnę do Ciebie :) Pozdrawiam!
UsuńLALALALALALALALALA JEST THOOOOOOOMAS <3<3! Ale sie cieszę, ze wprowadziłas mojego drugiego ulubieńca do Twojego opowiadania :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - jak zwykle świetny. Chciałabym tylko, zeby było dłuższe, UCH, zeby Twoje rozdziały sie nie kończyły, bo tak bardzo dobrze mi sie to czyta :D.
Czekam zdecydowanie na rozwój wydarzeń. Moze jakas przyjaźń pomiędzy Thomasem i Leną?
Mimo, ze fanka Sandry nie jestem, to mam wrazenie, ze ona jednak coś czuje do Gregora i chce dla niego dobrze.
Cóż mi pozostało, oprócz czekania :3? Pozdrawiam Cie cieplutko
Uwielbiam Morgiego już od kilku ładnych lat, bo jest ogromnie sympatyczny :) Jeśli chodzi o rozdziały, to staram się nie rozpisywać od razu jakiejś epopei, bo padłybyście z nudów :P Relacja Thomasa z Leną odegra tu dużą rolę, ale czy będzie pozytywna, to się okaże :) Dzięki za komentarz. Buziaki!
Usuń